Do tej pory najważniejsi politycy mogli przez telefon prowadzić jedynie rozmowy poufne, czyli takie, które nie dotyczą strategicznych problemów państwa. Wszystko przez przestarzałą technologię i jak uważają politycy PiS, brak dbałości o tajną łączność przez poprzedników.

Według informacji DZIENNIKA w najbliższych tygodniach do administracji państwowej trafi 50 szyfrujących aparatów "Cygnus Tytanium plus". Operacja jest poważna, bo nie chodzi tu o szyfrowanie zwykłych rozmów telefonicznych wykonywanych przez telefon stacjonarny lub komórkę, ale stworzenie tajnej wewnętrznej sieci z niezależną infrastrukturą telekomunikacyjną. Jeśli więc premier będzie chciał rozmawiać ze swoim ministrem w ważnych dla kraju sprawach, wówczas skorzysta z telefonu szyfrującego. W innych przypadkach wybierze zwykły telefon lub zadzwoni z komórki.

System zdał egzamin

Pierwsze egzemplarze specjalnych aparatów zostaną zamontowane m.in. w kancelarii prezydenta i premiera. Oprócz najważniejszych osób w państwie, z nowych rozwiązań będą mogły korzystać także te instytucje, które zgłoszą taką potrzebę. Koszty wdrożenia systemu są utrzymywane w tajemnicy. "Na systemie kryptograficznym nie staraliśmy się oszczędzać" - zaznacza szef ABW Bogdan Święczkowski, dla którego powstanie systemu było jednym z priorytetów.

Każdy aparat wyposażony jest w kartę chipową autoryzującą połączenia szyfrujące, którą wkłada się do aparatu przed rozpoczęciem transmisji. W trakcie pierwszych sekund rozmowy telefon uzgadnia identyfikację rozmówcy, następnie klucz szyfrowy z aparatem, z którym się połączy. Każda sekwencja jest używana tylko raz. W nowym systemie, klucze do konkretnych kodów pomiędzy aparatami są wybierane losowo. Według specjalistów taki kod jest niemal nie do złamania. Jak nieoficjalnie dowiedział się DZIENNIK, telefony zdały już egzamin w MSWiA, gdzie system był testowany.

Z polskiego systemu szyfrującego zadowolony jest nawet były szef WSI gen. Marek Dukaczewski. "Polskę stać na własny system kryptograficzny, mamy wielu młodych utalentowanych kryptologów, którzy są w stanie przygotować takie rozwiązania i powinniśmy z nich skorzystać" - mówi. Podobnego zdania jest prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, rządowy ekspert od bezpieczeństwa: "Ogólną tendencją jest to, by kraje, które na to stać, płaciły za tworzenie narzędzi do tajnych operacji swoim własnym narodowym ekspertom, więc wiadomość o stworzeniu polskiego systemu jest bardzo dobra".

"Kupuje się zagraniczne telewizory"

Reklama

Nie wszyscy podzielają taką opinię. "Można mieć wątpliwości co do poziomu polskich technologii, większość ludzi kupuje zagraniczne telewizory, a nie polskiego składaka" - oponuje jednak Zbigniew Siemiątkowski, były szef Agencji Wywiadu za czasów SLD. "W dziedzinie kryptologii mamy bardzo wiele sukcesów, nie tylko z czasów II wojny, ale i współcześnie, więc jeśli narodowy system zacznie działać, to będzie to tylko chwała". "Zobaczymy" - mówi z dystansem Paweł Graś z PO, szef sejmowej speckomisji.

Na brak możliwości poufnej rozmowy choćby z prezydentem narzekał od dawna premier Jarosław Kaczyński. "Gdy tylko objął fotel premiera, nie mógł się nadziwić, jak przez ostatnie lata zaniedbano kwestię tajnej łączności" - mówi jego bliski współpracownik i dodaje, że zdaniem premiera tajna łączność jest w gorszym stanie, niż gdy był on szefem kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy w 1991 roku.

"Polskie władze nie miały obecnie tak bezpiecznej łączności, korzystaliśmy z systemu szwajcarskiego" - przyznaje Wassermann. "Najwyraźniej w przeszłości ten brak nikomu nie przeszkadzał" - dodaje. Z takim zarzutem nie zgadza się jego odpowiednik z czasów rządów lewicy. "Już w 2002 roku mieliśmy system kilkudziesięciu aparatów do prowadzenia rozmów" - odpowiada Siemiątkowski. Żaden stuprocentowo pewny system kodujący połączenia telefoniczne nie istnieje" - dodaje były szef AW.