Eurodeputowany PiS - który był gościem radia TOK FM - przyznał na antenie stacji, że ma żal do PiS, iż tak późno zaatakowano rządzących za kontrowersje wokół tragedii smoleńskiej

Reklama

"Świadomie zrezygnowaliśmy z rozmowy o Smoleńsku w trakcie kampanii, żeby nie być posądzanym o wykorzystywanie tragedii. Moim zdaniem niesłusznie" - mówił w TOK FM Migalski.

Migalski popiera agresywną retorykę PiS, bo uważa, że trzeba wyraziściej upominać się o odpowiedzi na szereg pytań. Jakich? "Czy rzeczywiście było tak, że samochód Jarosława Kaczyńskiego był opóźniany, żeby Donald Tusk znalazł się pierwszy na miejscu katastrofy? Czy archeolodzy do dzisiaj nie pojawili się na miejscu tragedii, pomimo że premier to obiecywał? Czy w rękach Rosjan znajduje się telefon prezydenta i jego osobiste rzeczy? Czy nie dało się przekazać Polakom tego śledztwa?" - wyliczał Migalski.