Premier Donald Tusk powiedział w środę w Sejmie, że nie ma potrzeby obarczania polskiej rodziny nadmierym ciężarem, aby bezpiecznie przejść końcowy etap kryzysu globalnego. Dodał, że droga, którą proponuje rząd jest bezpieczna i zdroworozsądkowa.

Reklama

"W większości krajów UE podejmowane są decyzje, które oznaczają, że ich bolesny ciężar ponoszą miliony ludzi w nich żyjących" - powiedział premier Donald Tusk. "My na szczęście nie musimy obarczać polskiej rodziny nadmierym ciężarem, aby bezpiecznie przejść przez ten - mamy wszyscy nadzieję - końcowy etap kryzysu globalnego" - dodał.

Tusk wyraził opinię, że bolesne decyzje innych państw dotyczące m.in. wstrzymania inwestycji, cięcia wynagrodzeń, rent i emerytur oraz podwyżek podatków, są wynikiem tego, że dwa lata temu przyjęto tam fałszywe założenia. Uznały one, że najlepszym sposobem w pierszej fazie kryzysu było wydawanie pieniędzy. Premier wskazał, że Polska takich fałszywych założeń nie przyjęła.

Chcemy realizować kroczące podwyżki dla nauczycieli - powiedział Tusk. Zapowiedział też, że emerytury i renty będą waloryzowane. "Mimo że będziemy proponowali cięcia i zamrożenia w różnych dziedzinach życia, to z tego zobowiązania chcemy się wywiązać" - zaznaczył Tusk, mówiąc o podwyżkach dla nauczycieli. "To jest nie tylko zobowiązanie wobec nauczycieli, ale także nasze gruntowne przekonanie, że przyszłość Polski w dużym stopniu zależy od tego zawodu" - dodał.

Reklama

"Zabieranie ludziom wtedy, kiedy nie trzeba, to nie jest synonim dobrej reformy. To jest ciasna doktryna ludzi, którzy lubią zrzucić na barki innych ludzi ciężary, których sami nie ponoszą. Rząd na to na pewno się nie zgodzi" - powiedział premier.



Tusk zapowiedział też, że jesienią rząd przedstawi pakiet ustaw związanych z reformą finansów publicznych.

Reklama

"Jesienią przedstawimy pakiet kilkudziesięciu ustaw, które będą towarzyszyły budżetowi, wśród których znajdziecie państwo te strukturalne reformy dotyczące m.in. administracji, w tym cięć w administracji, i kulejącej deregulacji" - zapowiedział premier w środę w Sejmie.

Podkreślił, że dyscyplina finansów publicznych w Polsce wzrośnie; zaznaczył, że na tle innych państw jest i tak wysoka, choćby dlatego, że mamy zapisane konstytucyjne progi ostrożnościowe.

"W naszej ocenie, nasze propozycje wystarczają, by Polskę przeprowadzić przez ten czas kryzysu" - powiedział.



Rząd przyjął we wtorek Wieloletni Plan Finansowy Państwa, zgodnie z którym stawki podatku VAT wyniosą: 5, 8 i 23 proc. Po posiedzeniu rządu premier przedstawiał założenia planu klubom parlamentarnym. Na spotkaniu nie było przedstawicieli PiS, którzy twierdzili, że rozmowa o finansach państwa nie powinna się odbywać za zamkniętymi drzwiami. Zapowiedzieli, że pytania w tej sprawie zadadzą rządowi podczas środowej debaty w Sejmie.

Lewica nie zgadza się na zaproponowaną przez rząd w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa podwyżkę podatku VAT i oczekuje od rządu opracowania planu naprawy finansów publicznych.

Zgodnie z planem stawki VAT będą na poziomie: 5, 8 i 23 proc. Oznacza to podwyższenie stawki podstawowej (dotychczas 22 proc.) o 1 pkt proc., podwyższenie stawki na żywność nieprzetworzoną z 3 proc. do 5 proc., obniżenie stawki na żywność przetworzoną z 7 proc. do 5 proc. oraz podwyższenie z 7 proc. do 8 proc. stawki np. na budownictwo, leki, niektóre media.

Rząd zakłada także zejście z deficytem finansów publicznych do poziomu 3 proc. PKB w 2013 r. Przyjęty przez Radę Ministrów czteroletni plan, w podziale na poszczególne lata budżetowe, określa m.in.: prognozowane kwoty dochodów i wydatków państwa, kwoty deficytu i potrzeb pożyczkowych budżetu państwa, źródła ich finansowania, czy kwotę państwowego długu publicznego. Według rządowego źródła, do którego dotarła PAP, maksymalny dopuszczalny deficyt budżetowy w przyszłym roku ma wynieść 45 mld zł, w 2012 roku 40 mld zł, zaś w 2013 roku 30 mld zł.