W ubiegłym tygodniu agencja Associated Press, powołując się na raport inspektora generalnego CIA i anonimowe źródła w wywiadzie, podała, że funkcjonariusz CIA torturował więźnia w tajnym więzieniu amerykańskiej agencji wywiadowczej w Polsce.

Reklama

W środę Warszawska Prokuratura Apelacyjna poinformowała, że nie wyklucza, że wystąpi do Stanów Zjednoczonych z wnioskiem o udostępnienie materiałów dotyczących torturowania przez agentów CIA więźnia w więzieniu agencji znajdującym się na terenie Polski.

Prokuratura od sierpnia 2008 r. badała, czy była zgoda polskich władz na stworzenie w Polsce domniemanych tajnych więzień CIA i czy ktoś z polskich władz nie przekroczył uprawnień.

"Mimo, że śledztwo jest tajne, to co jakiś czas ukazują się jakieś szczegóły śledztwa. To rak, który toczy prokuraturę od dawna. To są różne przecieki, manipulacje, które nie zniknęły niestety pod nowym kierownictwem" - powiedział Miller w "Sygnałach Dnia" w Polskim Radiu.

"Jeśli prokuratura chce stawiać zarzuty, musi sama być bez zarzutu" - przekonywał były premier.

Jego zdaniem spekulowanie przez prokuraturę i media nt. polskiej współpracy z Amerykanami ws. zwalczania terroryzmu to "zaproszenie Al Kaidy do Polski i wzrost zagrożenia dla naszych żołnierzy w Afganistanie".

Dodał, że w związku ze zbliżającymi się mistrzostwami Europy w piłce nożnej w 2012 r. zagrożenie zamachami terrorystycznymi może się jeszcze zwiększyć.

Reklama

Miler skrytykował także prokuraturę za sugestie, jakoby istniała możliwość "bliskiej współpracy z Amerykanami" w sprawie wyjaśniania sprawy więzień CIA, a niektórzy przedstawiciele polskich władz mieli być postawieni przed Trybunałem Stanu.

"Prokuratura wie, że żaden wniosek w sprawie Trybunału Stanu nie przejdzie w Sejmie, bo posłowie zdają sobie sprawę, że jakakolwiek debata na ten temat oznaczałaby całkowite zniszczenie polskiego wywiadu".

Miller ocenił, że strona amerykańska zachowała się właściwie, odmawiając ujawniania informacji na temat działań wywiadowczych na terenie Polski. "Wojna z terroryzmem to sytuacja dla demokratycznego państwa nadzwyczajna i tak jak w czasie wojny władze muszą mieć określoną swobodę działania" - przekonywał.