Biuro Ochrony Rządu poinformowało, że politycy, którzy dostali ochronę po ataku na łódzkie biuro PiS, nie będą już strzeżeni przez funkcjonariuszy. BOR stworzył wówczas listę polityków, którym - jak uznało Biuro - może grozić niebezpieczeństwo. Był na niej także szef PiS.

Reklama

Dziś Jarosław Kaczyński, komentując decyzję BOR, wyrażał zdziwienie. Stwierdził, że nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zapadła ona właśnie teraz. "Nie wiem, czym się kierował BOR, jakie ma dane, dlaczego uznał, że przedtem było niebezpieczeństwo, a teraz go nie ma" - cytuje wypowiedź szefa PiS TVP Info.

Kaczyński wyznał, że sam też czuje się zagrożony. "Ciągle dostaję pogróżki, ostatnio (…), że jeśli przyjadę na Śląsk, to zostanę wraz z publicznością, która się ze mną spotyka, wysadzony w powietrze" - mówił.

"W Sosnowcu od 19 lat zawsze spotykam się w tym samym miejscu - w Domu Katolickim. Nie oznacza to, że tam nie pojadę, ale tego rodzaju pogróżki ze szczegółami technicznymi są formułowane. Przypomnę, że ja ochrony BOR-owskiej nie mam" - zaznaczył prezes PiS.