Zaczęło się od wystąpienia posła PiS Zbigniewa Girzyńskiego. Wspomniał on o zawartej na Śląsku koalicji PO i Ruchu Autonomii Śląska. Jego słowa skomentował półgłosem szef klubu Platformy Tomasz Tomczykiewicz: "Nic nie rozumiesz, baranie".
Usłyszał to prezes PiS. "Co to za słownictwo? Kto jest baranem?" - pytał wzburzony Jarosław Kaczyński. Tomczykiewicz wskazał Girzyńskiego: "Ten kolega jest baranem". "Pan jest łobuzem, śląskim łobuzem" - usłyszał w odpowiedzi.
Sprawa ma trafić do sejmowej Komisji Etyki. "Nie pozwolę się obrażać. Możemy się ostro spierać, ale merytorycznie, a nie na wyzwiska" - tłumaczy Girzyński w rozmowie z "Newsweekiem". I zapowiada złożenie skargi. Ale to nie koniec - toruński poseł, który był z szefem klubu PO na "ty", nie życzy sobie, by Tomczykiewicz mówił do niego po imieniu.
"Newsweek" cytuje także inne "ciepłe" słowa, jakie padły na Wiejskiej tuż po świętach. "Panie pośle, dość inteligentnie pan wygląda, niech się pan też inteligentnie zachowuje" - powiedział do swego rozmówcy poseł Robert Węgrzyn z PO. kolei Andrzej Biernat z tej samej partii mówił do jednego z polityków PiS: "Nie pamięta pan, bo widocznie lecytynka by się panu już przydała". W odpowiedzi usłyszał od posłanki PiS Anny Paluch, że 'bredzi". Natychmiast jednak odparował, twierdząc, że poseł PiS "kłamie".