Marek Siwiec przypomina na swoim blogu w Onecie, że w listopadzie 2010 roku jedna z sal w resorcie obrony dostała imię Stanisława Komorowskiego - wiceministra, który zginął w Smoleńsku. Europoseł pyta ministra Bogdana Klicha, dlaczego do tej pory nie uhonorowano w podobny sposób Jerzego Szmajdzińskiego, który przez cztery lata kierował resortem i również zginął na pokładzie Tu-154.

Reklama

Polityk przypomina zasługi Szmajdzińskiego i wytyka Klichowi, że korzysta z jego osiągnięć: "Za jego kadencji wojsko otrzymało F-16, transportery opancerzone, które chronią naszych żołnierzy w Afganistanie, nowoczesną broń przeciwpancerną i wiele innych. Dzięki nim minister Klich może dumnie pełnić swoje obowiązki.

Porównanie, którego dokonuje Siwiec, nie wypada korzystnie dla obecnego szefa resortu. "Przez ponad trzy lata jego kadencji resort zakupił kilka używanych radzieckich helikopterów i właśnie ogłosił przetarg na nowe, zachodnie, którego na pewno nie zdąży rozstrzygnąć przed wyborami" - ironizuje.

Ale na tym Siwiec nie kończy. "Udało się natomiast powołać trzeciego zastępcę szefa sztabu generalnego (etat trzygwiazdkowy) oraz wzmocnić kadrę kierowniczą resortu doradcą wojskowym. Nie wspominam o młodym, licznym gabinecie politycznym, którego kreatywna rola w budowę bezpieczeństwa narodowego będzie długo wspominana po odejściu ministra" - tu Siwiec już wyraźnie kpi z Bogdana Klicha..