"Jest nas czworo" - tak na pytanie o liczbę fotografów pracujących w Kancelarii Prezydenta odpowiada jeden z nich, Wojciech Chojnowski. Przyznaje, że co najmniej troje ma etat. Chojnowski, który jest radnym Warszawy Śródmieścia, w rozmowie z dziennikiem.pl przypomina, że zarówno on, jak i Maciej Osiecki fotografowali jeszcze Lecha Kaczyńskiego. Pozostali fotografowie zostali zatrudnieni już za kadencji Bronisława Komorowskiego.

Reklama

Pojawia się nazwisko jeszcze jednego fotografa, który także ma być związany z Kancelarią Prezydenta. Byłby on więc piątym pracownikiem fotografującym Bronisława Komorowskiego.

O to, ilu fotografów uwiecznia działalność prezydenta, zapytaliśmy w Biurze Prasowym Kancelarii. Jedyna informacja, jaką do tej pory otrzymaliśmy, mówi o tym, że nie ma w Kancelarii stanowiska "fotograf", a zdjęcia robią prezydentowi "oddelegowani do tych zadań pracownicy Biura Prasowego". Nie podano jednak, ilu ich jest.

Od początku lutego zdjęcia prezydentowi robi utytułowany polski fotograf Wojciech Grzędziński. Ma on na swoim koncie nagrodę World Press Photo, a także Grand Press Photo i Newsreportaż. Zgodnie z zapowiedziami ma towarzyszyć prezydentowi w czasie sprawowania obowiązków w Polsce, jak i za granicą.

W październiku ubiegłego roku "Newsweek" informował, że prezydent ściągnął do pałacu dwóch nowych fotografów. Tygodnik napisał wówczas, że ten ruch był podyktowany brakiem zaufania do artystów, którzy uwieczniali na zdjęciach Lecha Kaczyńskiego.

Formalnie więc, według tygodnika, zatrudnionych było czterech fotografów, ale pracę dostawało już tylko dwóch z nich. Wszyscy jednak byli opłacani. "Ci, których zastaliśmy, mogą być nieobiektywni i złośliwie pokazywać prezydenta Komorowskiego w złym oświetleniu albo uwieczniać go z głupimi minami" - tłumaczył tygodnikowi jeden z polityków PO, proszący o zachowanie anonimowości.