"Pani Kaczyńska może sobie zakupić parcelę w Warszawie, zdaje się, że ma dość pieniędzy, i wybudować na tej parceli pomnik jaki chce. I czy chce, mało mnie to obchodzi" - tak powiedział Niesiołowski w poniedziałek w "Teleexpressie", komentując inicjatywę budowy pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy Tu-154M na Krakowskim Przedmieściu.
W ocenie Rogackiego Niesiołowski, wypowiadając się w ten sposób, naruszył zasady etyki poselskiej. "Poseł PO nie zdobył się na merytoryczny, choćby i bardzo krytyczny, komentarz do kwestii wyglądu projektu pomnika, czy też wskazanej przez miliony Polaków jego lokalizacji przy Pałacu Prezydenckim. Zamiast tego postanowił poniżyć rodziny 96 ofiar katastrofy insynuując, że kwestia uczczenia pamięci po poległych jest ich prywatną sprawą" - napisał Rogacki we wniosku, do którego we wtorek dotarła PAP.
Poseł PiS dopatrzył się też w słowach Niesiołowskiego "absolutnie skandalicznej" sugestii "na temat jakichś bliżej nieokreślonych znacznych sum pieniędzy, które miałyby otrzymać rodziny".
"Sugerowanie, że którakolwiek z poszkodowanych osób wzbogaciła się w związku z katastrofą na tyle, by kupować nieruchomości w Warszawie, jest czymś absolutnie niebywałym i skandalicznym" - zaznaczył. "Odszkodowania, jakie Skarb Państwa wypłaca rodzinom ofiar, mają posłużyć do zapewnienia im godnego życia, a nie jak domaga się poseł Niesiołowski, do wyręczania Państwa Polskiego w jego obowiązkach" - stwierdził Rogacki.
Poseł PiS domaga się, by Komisja Etyki wymogła na wicemarszałku Sejmu zmianę zachowania, które - jak uważa - "stawia w złym świetle polski parlament i uderza w godność rodzin ofiar".
Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się skontaktować z wicemarszałkiem Niesiołowskim. Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna pytany wieczorem w TVN24, jak ocenia wypowiedź Niesiołowskiego, powiedział, że on sam nie wyraziłby się w sposób, w jaki zrobił to Niesiołowski. "Ale rozumiem, że to jest taka licentia poetica (wice)marszałka Niesiołowskiego" - dodał.
Jak zaznaczył, "każdy odpowiada za to, co mówi". "Nie mam prawa, żeby go pouczać czy zwracać mu uwagę. (Niesiołowski) operuje językiem, który czasem potrafi być kontrowersyjny" - ocenił marszałek Sejmu.