W piątek Lipowicz przedstawiała w Sejmie informację o swojej działalności w zeszłym roku.

Wskazywała na niewystarczający budżet urzędu, który nie pozwala jej się należycie wywiązywać z powierzonych zadań. Podkreślała, że brak środków uniemożliwia jej m.in. realizowanie zadań związanych z przeciwdziałaniem dyskryminacji, które nałożyła na RPO ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, która weszła w życie z początkiem roku.

Reklama

Zgodnie z zaleceniami UE ustawa wyznaczyła organ, który będzie zajmować się monitorowaniem oraz promowaniem zasady równego traktowania. W Polsce został nim RPO, a nie, jak w wielu innych krajach, osobny urząd. Zgodnie z ustawą rzecznik ma m.in. monitorować przestrzeganie zasady równego traktowania, wspierać ofiary dyskryminacji i prowadzić niezależne badania. "GUS dostał na takie badania 18 mln zł" - powiedziała Lipowicz.

RPO zasugerowała, że zadania związane z przeciwdziałaniem dyskryminacji powinny zostać zawieszone. Zaproponowała, aby Sejm znowelizował ustawę i odłożył wejście w życie nowych obowiązków rzecznika o dwa lata.

"Nakładanie na mój urząd nowych obowiązków bez dodatkowych środków na ten cel jest nieuczciwe. Rozumiem, że może brakować pieniędzy, ale uczciwym wyjściem z tej sytuacji byłoby zawieszenie tych zadań" - przekonywała RPO.

Podkreśliła, że jest to sytuacja wstydliwa dla Polski. Jej zdaniem za dwa lub trzy miesiące można się spodziewać kontroli z Komisji Europejskiej, która - w jej ocenie - nałożyć może na Polskę kary za niewłaściwe realizowanie unijnych dyrektyw. "Te kary wynoszą 20 tys. euro dziennie i na to będą musiały znaleźć się pieniądze" - mówiła.

W ocenie pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej, której biuro przygotowywało ustawę antydyskryminacyjną, nowelizacja ustawy w kierunku proponowanym przez Lipowicz nie jest możliwa. "Nasze zobowiązania europejskie nie pozwalają na odkładanie zadań związanych z przeciwdziałaniem dyskryminacji. RPO musi je realizować na miarę swojego budżetu, to odpowiedzialność tego urzędu, który i tak zajmuje się ochroną praw obywatelskich, a więc ochroną przed dyskryminacją również" - powiedziała PAP Radziszewska.

Reklama



Podkreśliła jednak, że zgadza się z Lipowicz, że na nowe zdania powinny być przeznaczone dodatkowe środki. "Niemożliwa jest zmiana ustawy, ale możliwa jest zmiana budżetu RPO i mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie on wystarczający" - dodała.

Przypomniała, że tegoroczny budżet RPO został zmniejszony, ale wyraziła nadzieję, że w planach na przyszły rok prośby Lipowicz zostaną uwzględnione. "Dobrze, że pani profesor głośno mówi o wynikających z tego problemach" - uznała Radziszewska.

Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania zakazuje dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.

Wprowadza do polskiego prawa przepisy dyrektyw Unii Europejskiej, których niepełne wdrożenie zarzucała Polsce Komisja Europejska. Precyzuje, w jakich sytuacjach nierówne traktowanie jest przestępstwem, a w jakich różnicowanie poszczególnych grup obywateli jest dopuszczalne. Stanowi, że każdy, wobec kogo zasada równego traktowania została naruszona, będzie miał prawo do odszkodowania. Co więcej, w takich sprawach nie będzie stosowana zasada domniemania niewinności, czyli osoba oskarżona o dyskryminację musi udowodnić, że się jej nie dopuściła.