"Podjąłem decyzję o kandydowaniu w najbliższych wyborach parlamentarnych do Senatu jako kandydat niezależny. Ucinam także spekulacje dotyczące mojego wstąpienia do któregokolwiek klubu parlamentarnego. Do końca kadencji pozostanę posłem niezależnym" - poinformował PAP Węgrzyn.

Reklama

Poseł zapowiedział tuż po wyrzuceniu go z PO, że mimo wszystko wystartuje w jesiennych wyborach. "Stanę przed trybunałem wyborców, oni ocenią, czy moja wypowiedź zdyskwalifikowała mnie z życia publicznego. Jestem człowiekiem upartym, wyrzucają mnie drzwiami, a ja wracam oknem. Jestem przekonany, że będzie dla mnie miejsce w przyszłym parlamencie" - mówił wtedy dziennikarzom.

Oświadczył jednocześnie, że w kwestiach światopoglądowych jest "niereformowalny". Ocenił też, że "poprawność polityczna to pięta achillesowa polskiego parlamentaryzmu".



Decyzję o wykluczeniu Węgrzyna z partii podjął w marcu opolski sąd partyjny PO, po tym jak w TVN24 pokazano posła, który odpowiadając na pytanie dotyczące legalizacji związków homoseksualnych, powiedział: "Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył". Dodał: "Natura ludzka i człowiek jest tak skonstruowany, że powinien żyć w związku partnerskim zgodnie z naturą właśnie, to jest pogwałcenie praw natury". Dopytywany o tych, którzy "chcą inaczej", odparł: "To jest jego problem, ale niech się z tym nie obnosi".

Później Węgrzyn mówił, że jeśli zarząd krajowy nie umieści go na liście wyborczej partii, będzie to oznaczać, iż środowiska homoseksualne mają w niej "większe wpływy".

Krajowy sąd koleżeński PO podtrzymał w maju decyzję o wykluczeniu Węgrzyna. Sąd uznał, że publiczne wypowiedzi posła godzą w dobre imię partii, a także iż Węgrzyn szantażował władze krajowe PO, sugerując, że decyzja o tym, czy znajdzie się na listach PO, miałaby zależeć od "lobby homoseksualnego w Platformie".