Przykładowo: gdyby doszło do koalicji PO z Leszkiem Millerem, to Platforma tego nie przetrwa. Tusk o tym wie. Miller o tym też wie. Schetyna, Gowin dokonaliby wtedy poważnego rokoszu - mówi na antenie TOK FM Janusz Palikot. Według niego, do wybuchu buntu wystarczy też drobny spadek notowań, czy też "jakieś zachowanie Pawlaka".

Reklama

Przeciw Tuskowi gra też prezydent. Zorientował się, że Tusk może być kandydatem PO na prezydenta. Jeżeli prezydent nie pozyska części Platformy albo do wyborów parlamentarnych dojdzie przed 2015 rokiem, to będzie skazany na konkurowanie z Tuskiem. Z całym dramatyzmem tej sytuacji - wyjaśnia szef Ruchu Palikota.Dlatego też głowa państwa dojdzie do porozumienia z Schetyną.

Tusk jednak reaguje na te groźby. Chce rozbić regionalne sojusze, a niepokornych wyrzuca, lub degraduje, by uciszyć wewnętrzną opozycję. Przyjął metodę "dziel i rządź". Nawet swoim ludziom z zarządu partii zrobił różnego rodzaju nieprzyjemne rzeczy, np. poprzez powoływanie wojewodów, awanse. Zrobił to, żeby rozbić regionalne drużyny, które sparaliżowane tymi ruchami nie są w stanie się zbuntować - tłumaczy Palikot.