Premier Donald Tusk poinformował w piątek, że od przyszłej środy będzie się spotykał z ministrami, a pierwszym jego rozmówcą będzie szef resortu finansów Jacek Rostowski. Tusk dodał, że jego spotkania z ministrami będą się odbywały każdego dnia, więc - jak zaznaczył - "również te najbardziej oczekiwane przez media odbędą się szybko". Szef rządu podkreślił, że o efektach swoich rozmów natychmiast poinformuje media.
Szef klubu PO Rafał Grupiński pytany w piątek, czy, jego zdaniem, premier zdecyduje się w najbliższym czasie na zmiany w Radzie Ministrów, odparł: "Kwestie oceny 100 dni pracy ministrów trzeba pozostawić premierowi. Myślę, że ta ocena musi być kompleksowa i na pewno będzie ona wynikać z doświadczenia czteroletniego rządzenia pana premiera. Oczywiście jest pytanie, na ile zostaną wyciągnięte wnioski już decydujące o losach któregoś z ministrów, a na ile będą one oczekiwaniem korekty czy zachowań oraz wyznaczenia czasu, w jakim te zmiany należałoby przeprowadzić.
Wiceszef klubu PO Andrzej Biernat powiedział PAP, że nie widział rządu, w którym po trzech miesiącach wymienia się ministrów. Myślę, że to się nie stanie - przewiduje polityk Platformy. Źródła zbliżone do kierownictwa PO oceniają, że premier zdecyduje się dać najsłabszym ministrom czas na poprawę. Przychodzili do resortów z konkretnymi zadaniami, teraz pora na pierwsze rozliczenie, a jeśli nie zrobili tego, co powinni, to można dać im jasno określony czas na korektę - ocenili rozmówcy PAP w zarządzie partii. Również według źródeł w klubie PO, w najbliższym czasie nie dojdzie do pojedynczych dymisji, ale niewykluczona jest głębsza rekonstrukcja rządu po Euro 2012.
Do mistrzostw zostały dosłownie miesiące, dymisjonowanie teraz np. minister sportu byłoby bardzo ryzykowne. Ktokolwiek przyszedłby na miejsce Joanny Muchy musiałby się wdrażać, a na to nie mamy czasu. Możliwe natomiast, że już po Euro 2012 premier zdecyduje się na głębsze, bardziej systemowe zmiany w resortach - powiedzieli rozmówcy PAP we władzach klubu PO. Waldy Dzikowski (PO) zwraca uwagę, że premier powołując członków swojego gabinetu wyznaczał im konkretne zadania i teraz będzie z nich wstępnie rozliczał, abstrahując od tego, co na temat danego ministra mówią media. Były wyznaczone pewne zadania operacyjne dotyczące procesu legislacyjnego, pewnych kwestii związanych z funkcjonowaniem ministerstw, ale o nich ani pan, ani ja konkretnie nie wiemy. Myślę, że głównie za to będzie premier oceniał - powiedział dziennikarzowi PAP Dzikowski.
W ocenie polityka można mówić o lapsusach albo o braku wiedzy u poszczególnych ministrów, ale nie o kardynalnych błędach. Dzikowski bagatelizuje wpadki krytykowanej najmocniej w ostatnim czasie minister sportu. Każdemu się coś zdarza, ale najtrudniejsze przyjdzie. Jeszcze są kwestie bezpieczeństwa na Euro 2012, to będą wyzwania, wtedy możemy ocenić jej pracę - stwierdził. Tusk zapewnił w piątek, że od momentu kiedy został premierem, każdego dnia bierze pod uwagę możliwość rekonstrukcji rządu. Jeśli minister podpadnie w sposób, który uniemożliwi w pełnym zaufaniu dalszą współpracę, to wylatuje z roboty, nie dlatego, że ja mam taki plan, tylko dlatego, że taka jest potrzeba. Po tych stu dniach, kiedy wszyscy mają poczucie nie najlepszego debiutu tego rządu - a przynajmniej istotnych jego elementów - taki przegląd jest jak najbardziej zasadny. Jakie będą jego konsekwencje i efekty - zobaczymy - mówił premier.
Tusk przekonywał też, że dymisjonowanie ministrów nigdy nie ma na celu podniesienia ratingu rządu czy reputacji premiera. Szczególnie po stu dniach rządu dymisje wystawiałyby mi nie najlepsze świadectwo - przyznał szef rządu. Więc jeśli się na to zdecyduję - teraz czy kiedykolwiek indziej - to jest to zawsze przykra konieczność, a nie marketing" - oświadczył premier.