Cała ta gadka o wcześniejszych wyborach, to temat zastępczy. Nie pytajcie o to PiS, bo to nie nasza sprawa: od naszego pstryknięcia nie zależy, czy Parlament będzie rozwiązany, czy też nie. Wiadomo, że piłka leży po stronie PO (w tym oczywiście też prezydenta Komorowskiego) - pisze na swym blogu Ryszard Czarnecki.

Reklama

Europoseł PiS nie wierzy w wybory na jesieni, choć jego zdaniem, PiS mógłby je wygrać. To doprawdy political fiction. Tusk tego nie chce, jego opozycja w PO też woli poczekać, PSL nie chce tym bardziej, nie ma przesłanek, aby było to na rękę prezydentowi, a opozycja nie ma specjalnie nic do gadania, także w tej sprawie - tłumaczy.

Skąd więc wzięły się te pogłoski? Czarnecki uważa, że to wrzutka, która ma zasłonić dramatyczną bezradność rządu Tuska w sprawach gospodarczych, rosnącego bezrobocia (największe od 5 lat), drożyzny, benzyny po 6 zł, czy niewykorzystywania środków unijnych na drogi, itd., itp.

Europoseł podsumowuje, że szanse na przedterminowe wybory są tak duże, jak możliwość spotkania Yeti i to w Tatrach, a nie w Himalajach.