Artur Nicpoń, członek dolnośląskiego PiS i wiceprezes Klubu Gazety Polskiej w Oleśnicy, dziś ogłosił, że jego strona wyleciała w kosmos. Napisał, że mamy pokaz tolerancji w pełnej krasie.
Jego poczynania blogowe opisała gazeta.pl. Wedle jej relacji, działacz zaprezentował m.in. swe opinie na temat Żydów. Stwierdził, że ich istnienie bądź nie go nie interesuje. Natomiast jak mi tu lezą i szkodzą Polsce, a przez to i mi, to mam dla nich tylko jedno - wypier...ać! - pisał.
Szeroko relacjonował również Marsz Niepodległości w Warszawie, w którym brał udział. Stwierdził, że gdyby nie gest posła Artura Zawiszy rozjuszony tłum 30 tysięcy wkur... chłopaków rozerwałoby gliniarzy na strzępy. I nawet by się szczególnie nie spocili. A mieli na to naprawdę wielką ochotę - dodał. Sugerował też, by policja nie próbowała być "bardziej stanowcza", bo mogą zapłacić "straszną cenę".
Interesującą lekturą były również komentarze i dyskusje pod wpisami. Pojawiały się porady, jak skonstruować broń samodzielnie, co potrzebne byłoby do szturmu na TVN i sugestie, by ćwiczyć oko na strzelnicy. Po pojawieniu się informacji o aresztowaniu Brunona K., który przygotowywał zamach na Sejm, ktoś napisał: Nicek odezwij się, że to nie ty.
Weź mi, jako prawnik, taką rzecz powiedz - mamy niby tę całą demokrację i liberalizm. Czy można w Polsce zrobić referendum nad projektem zastrzelenia Tuska i zbierać pod takim projektem podpisy? Żeby zastrzelenie go jak psa było legalne - napisał w odpowiedzi autor bloga.
Gazeta.pl o sprawie poinformowała dolnośląskiego posła PiS Kazimierza Ujazdowskiego. Jeśli ten blog zawiera treści dla prokuratury, to sprawa leży w jej gestii- stwierdził polityk. Odmówił jednak samodzielnego przyjrzenia się wpisom, twierdząc, że ma na głowie ważniejsze sprawy.
Dziś rano, poza informacją o tymczasowym zamknięciu bloga, pojawiło się zapewnienie autora: Informuję, że nie planuję samobójstwa. Mam wielką chęć do dalszego życia, plany i nie odwiodą mnie od nich żadne złe wieści, po których mógłbym się targnąć bez pomocy osób trzecich, w piątkowy wieczór.
Sprawę skomentował sam Jarosław Kaczyński. W rozmowie z Radiem ZET przyznał, że nie zna sprawy bardzo dokładnie, ale podejmie stosowne kroki, bo wypowiedzi, o których usłyszał, są niedopuszczalne. - Jadę do siedziby partii, podpiszę akt zawieszenia. Tyle mogę - powiedział reporterowi radia. Jak dodał, zawieszenie w prawach członka partii to pierwszy krok do postawienia działacza przed sądem partyjnym. Ten zaś będzie mógł wyrzucić go z PiS.