Choć premier nie wskazał konkretnej osoby, to obecni na posiedzeniu zarządu partii odebrali to jako wyzwanie rzucone przede wszystkim Grzegorzowi Schetynie. Jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", miał on wówczas powiedzieć do Radosława Sikorskiego: Radek, to co kandydujemy? Na co szef MSZ: Pewnie, pogonimy mu kota.
Cała dyskusja ma związek z ostatnimi doniesieniami o planach zmiany sposoby wybierania szefa PO. Miałoby do tego dochodzić w wyborach, w których udział braliby wszyscy członkowie partii.
Schetyna zasugerował w ostatnich dniach, że być może Donald Tusk nie powinien już łączyć funkcji premiera ze stanowiskiem szefa Platformy. Bo dla jednej osoby to są wielkie wyzwania - przekonywał. Spotkało się to z odpowiedzią Pawła Grasia. Rzecznik rządu stwierdził, że Donald Tusk jest w świetnej formie i doskonale łączy obie funkcje.
Tymczasem władze PO nie są przekonane, że Schetyna mógłby zagrozić Tuskowi w walce o przywództwo w PO.
Tusk jest świetnym mówcą, do tej pory to on wygrywał wybory, a nie posłowie czy lokalni działacze. Gdyby Schetyna zdecydował się startować, trudno mu będzie pokonać Tuska - mówi ”Gazecie Wyborczej” Leszek Korzeniowski, szef regionu opolskiego PO.
Zwolennicy Schetyny przypominają jednak sytuację w PSL, kiedy Janusz Piechociński nieoczekiwanie wygrał rywalizację o kierownictwo w partii z Waldemarem Pawlakiem.
Andrzej Wyrobiec, sekretarz generalny PO i Paweł Graś, rzecznik rządu mają w najbliższych tygodniach przygotować konkretne propozycje dotyczące prawyborów.
Donald Tusk ogłosił, że będzie się ubiegał o kolejną kadencję na stanowisku szefa Platformy Obywatelskiej, choć wcześniej przekonywał, że ta obecna będzie jego ostatnią. Premier specjalnie nie tłumaczył, dlaczego zmienił zdanie. Powiedział tylko, ze sytuacja polityczna w Polsce jest taka, że musi kandydować - ujawnił jeden z uczestników spotkania.