Oczekuję,że ZPreisner przejdzie z siedziby Radia Zet do siedziby PiS i przez głośniki przeprosi PiS za swoje kłamstwa - napisał na Twitterze Joachim Brudziński. Odniósł się w ten sposób do piątkowego zamieszania w związku z obchodami trzeciej rocznicy pochowania Marii i Lecha Kaczyńskich na Wawelu. Radio ZET doniosło, że w czasie uroczystości w Krakowie wykorzystana została kompozycja Zbigniewa Preisnera zatytułowana "Miejcie nadzieję".
Sam Preisner, pytany o to wydarzenie, podkreślił, że nie dał zgody na wykorzystanie jego muzyki. Domagał się również, by politycy PiS-u przeszli teraz z Wawelu na krakowski Rynek z głośnikami, przez które ogłoszą, że kompozycji użyli nielegalnie. - Jeśli tego nie zrobią, będą mieli proces - zapowiedział Preisner w rozmowie z Radiem ZET.
- Oświadczam publicznie: nie jestem żadnym wyznawcą religii smoleńskiej. Nic mnie z tą grupą ludzi nie łączy, nie jestem żadnym oszołomem, który wierzy w jakiś zamach itd. itd. Ja mam prośbę do państwa z PiS-u, żeby naprawdę dali mi święty spokój i przestali używać mojej twórczości do własnych politycznych celów - mówił kompozytor.
Jeszcze w piątek PiS rozesłało do mediów oświadczenie, w którym stwierdzało, że w czasie organizowanych przez partię uroczystości nie został wykorzystany żaden utwór Preisnera.
Do odwtorzenia pieśni przyznał się za to ktoś inny. List otwarty do kompozytora napisał Krzysztof Bzdyl, który podpisał się pod nim: więzień polityczny PRL, członek Małopolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych.
- Utwór "Miejcie nadzieję" wykorzystaliśmy ze względu na piękno poezji patriotycznej powstańca styczniowego Adama Asnyka. Oczywiście cenimy Pana jako wybitnego kompozytora muzyki. Nigdy nie przypuszczaliśmy, że Pan będzie przeciwny odtworzeniu swojej muzyki wywieszonej na "You Tube". Od szeregu już lat na różnych uroczystościach narodowych nadajemy pieśni patriotyczne różnych poetów i kompozytorów i jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się z groźbami represji sądowych za to - napisał Bzdyl. Dodał również, że jeśli jego wyjaśnienia to za mało, byli członkowie Konfederacji Polski Niepodległej uiszczą wszelkie stosowne opłaty.
Co na to sam kompozytor? - Mało mnie to interesuje, to jest ich prywatny problem - najpierw się pyta, a potem wykorzystuje (...). Ja powiedziałem swoje, zrobiłem swoje, a dalej proszę mnie zostawić w spokoju - cytuje jego słowa "Gazeta Krakowska".