Chodzi o projekt opracowywany na polecenie Donalda Tuska, w którym mowa jest o tym, że umowa partnerska zawierana byłaby nie w urzędzie stanu cywilnego, ale u notariusza. Z kolei w przypadku kwestii majątkowych miałyby zastosowanie przepisy jak dla spółki cywilnej.

Reklama

- Obecny projekt budzi opory przedstawicieli grupy liberalnej. Ale, co ważniejsze, nie podoba się samym zainteresowanym. Nie możemy zapominać, że celem ustawy nie jest pogodzenie konserwatystów i liberałów w PO, lecz ułatwienie życia tym, do których jest adresowany - mówi we "Wprost" Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania.

To też jeden z powodów, który może spowodować, że do końca kadencji niemożliwe będzie uchwalenie ustawy dotyczącej związków partnerskich.

Jak podkreśla przy tym podobnego zdania jest część polityków PO. O szczegółach rozmawiać jednak nie chce.