To są kłamliwe zarzuty pod moim adresem - tak Donald Tusk komentuje słowa prezesa PiS. Jak wyjaśniał na konferencji po posiedzeniu rządu, musiał zareagować, ponieważ ostatnio ciągle w tej sprawie wywoływany jest do tablicy.
Jarosław Kaczyński uznał za stosowne oskarżyć mój rząd o to, że Polska przyjęła niekorzystny pakiet klimatyczny. Przypomniałem otwarcie, że autorem tego rozwiązania był Lech Kaczyński. Bo to jest prawda - podkreślił Donald Tusk.
W związku z tym pojawiła się w ustach pana Kaczyńskiego informacja - kontynuował premier - że nie byłoby problemu, gdybym zawetował pakiet. Problem polegał na tym, że możliwość zawetowania pakietu była w marcu 2007 roku, za czasów prezydenta Kaczyńskiego i premiera Kaczyńskiego - zaznaczył Tusk.
Wyjaśniał również, dlaczego nie zdecydował się później na weto. Zdaniem szefa rządu, weto byłoby bezcelowe, ponieważ przygotowane byłby już akty prawne do pakietu klimatycznego. Poza tym, jak mówił Donald Tusk, na tym etapie legislacyjnym prawa weta nie dałoby się już użyć w Komisji Europejskiej.
Trzeba byłoby mieć większość. Ostatnim momentem na weto był marzec 2007 roku - podkreślił premier.
Dlatego, jak dodał, nie pozwoli Jarosławowi Kaczyńskiemu na obarczanie go odpowiedzialnością za przyjęcie pakietu klimatycznego, uderzającego przede wszystkim w polski przemysł oparty na węglu. - Będę kategorycznie prostował te kłamstwa - podsumował szef rządu.
Komentarze(401)
Pokaż:
TUSK Powtórzył oskarżenia o to, jakoby to w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości i z udziałem śp. Prezydenta doszło do niekorzystnych rozstrzygnięć w zakresie pakietu klimatycznego i to rzekomo w wyniku calowej naszej polityki polegającej na wymianie: "pakiet za rozstrzygnięcia dotyczące sposobu podejmowania decyzji w Unii".
Przypomnijmy więc 1000 raz w odpowiedzi na 1000 kłamstwo Tuska: jest pan w bezczelnym błędzie!
Po pierwsze: rozstrzygnięcia, które zapadły w roku 2007, za które w pełni odpowiada obóz polityczny PiS były dla Polski korzystne, to Tusk je całkowicie zaprzepaścił biednymi negocjacjami w roku 2008. Na czym polegała różnica? W 2007 roku zapisy o charakterze ogólnym i politycznym, a nie technicznym, zawierały z naszego punktu widzenia dwa kluczowe elementy. Po pierwsze, za rok bazowy, od którego miano liczyć redukcję emisji CO2 przyjmowały, jak w porozumieniu z Kioto, rok 1990.
A to oznaczało, że Polska z naddatkiem wypelniałaby taki cel. Po drugie, zapisano wówczas, że wszystkie obciążenia wynikające z pakietu nakładanie na poszczególne kraje muszą uwzględniać jego potrzeby rozwojowe i specyfikę gospodarki. To z kolei oznaczało ochronę polskiego węgla, energetyki i przemysłu.
Po drugie: to Donald Tusk albo dał sie wyprowadzić w pole, albo przegrał negocjacje, albo nie umiał ich prowadzić, albo celowo poświęcił polskie górnictwo i polski przemysł dla jakichś innych swoich celów i pieniędzy.
Działo się to w 2008 roku. Tak, tak, mówimy właśnie o tym posiedzeniu Rady Europejskiej, na które, przy rechocie usłużnych mediów, Tomasz Arabski blokował przybycie śp. Prezydenta odmawiając samolotu. Czy może dlatego Prezydent miał nie przylecieć, aby Tusk mógł dobić targu i dobić tym samym polskie górnictwo i energetykę?
Oto bowiem w dużo bardziej szczegółowych i wiążących zapisach z roku 2008... zmieniono rok, od którego liczona jest redukcja emisji na 2005 i Polska otrzymała nakaz redukcji o 13-14% w stosunku do tego roku! A to oznacza konieczność cięć emisji we wszystkich sektorach gospodarki! Zniknął też zapis o uwzględnieniu szczególnych potrzeb rozwojowych.
W zamian dano Tuskowi, to co lubi i rozumie najlepiej, czyli obietnice pieniędzy na modernizację energetyki (czyli na zakup zagranicznych technologii), którymi miał zamknąć usta krytykom w Polsce.
Po trzecie: jak mogło dojść do rzekomego "układu polsko-niemieckiego" w marcu 2007, skoro w ogóle kwestia ostatecznego porozumienia, co do procedur decyzyjnych w traktacie z Lizbony negocjowana była wiele miesięcy pózniej... ?
Nic nie trzyma się prawdy w wypowiedziach Tuska o pakiecie klimatycznym.
Agresja i buta z jaką Tusk powtarza kłamstwa na ten temat tylko potwierdzają, że mamy do czynienia z sytuacją, w której ten, co ukradł najgłośniej krzyczy" "Łapać złodzieja !" i pokazuje palcem na wszystkich dookoła.
Gry na kłamstwa mam w du...ie !