Chodzi o Romana Z., miejskiego radnego z Kalisza Pomorskiego. Ten miał być w zmowie z kasjerką "Biedronki" i przed trzy miesiące - od kwietnia do czerwca - wynieść ze sklepu towar o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych.
- Wchodził na teren sklepu, brał towar i albo z nim przechodził przez kasę, w ogóle go nie kasując, albo kasjerka podkładała kody kreskowe towarów o mniejszej wartości - mówi portalowi szczecin.naszemiasto.pl Agnieszka Waszczyk, rzeczniczka policji w Drawsku Pomorskim
Kasjerka zeznała później, że polityk SLD miał ją szantażować.
- Zagroził, że jeśli się nie zgodzę na taki układ, to zwolnią mnie z pracy, bo ma znajomości - mówiła kobieta. Przeszukanie jej domu pokazały jednak, że ona także wynosiła rzeczy ze sklepu - skradła towar za łącznie 1,5 tys. zł.
Roman Z. miał pojawiać się nawet kilka razy dziennie w sklepie i wyjeżdżać z pełnymi koszykami towaru. Radny nie przyznał się do stawianych zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.