John Godson ostrzega, że postępowanie Donalda Tuska i innych polityków PO źle skończy się dla partii. Platforma straciła już Bytom, Rybnik, Elbląg i może stracić Warszawę. Nie możemy cieszyć się i mówić, że nic się nie stało. Biję w Platformie na alarm - mówi polityk w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Niektórzy politycy PO stali się aroganccy. Moja partia nie słucha obywateli, tylko przed wyborami kokietuje wyborców, a po wyborach o nich zapomina - gorzko komentuje Godson. Jeśli się nie zmienimy, to nasz elektorat skurczy się do 18 proc. w najbliższych wyborach parlamentarnych - ostrzega.
Za część problemów wini Donalda Tuska. Mam za złe premierowi, że pozwolił, aby projekty światopoglądowe poróżniły członków Platformy. Mam za złe, że pozwolił naciskać na posłów PO myślących inaczej niż reszta. Odebrałem to bardzo osobiście, bo ludzie nie powinni głosować wbrew własnemu sumieniu - ocenia postępowanie premiera.
Zdradza też, co powinno się stać, by PO mogła odzyskać prowadzenie w sondażach. Jego zdaniem w PO powinny też zmienić się władze regionów. Marzy mi się w Platformie władza ludzi uczciwych, skromnych, którzy chcą służyć ludziom i słuchają ich - wyjaśnia. Nie chciałbym rządów ludzi, dla których najważniejszy jest interes własny - dodaje. Chciałby też otwartej debaty między Gowinem a Tuskiem. Byłoby to plusem dla partii, bo pokazałoby Platformę jako partię, w której toczy się dyskusja i trwa oczyszczenie - wyjaśnia.
Godson zapewnia też, że jeśli PO pójdzie mocno w lewo, a w sprawach światopoglądowych będzie obowiązywać partyjna dyscyplina, to odejdzie z partii. Jeśli PO dalej będzie przechylać się na lewo, to zrobi miejsce dla nowej partii - tłumaczy. Zapewnia jednak, że nie przejdzie do PiS, bo boi się rządów Jarosława Kaczyńskiego. Pamiętam, że jak rządził PiS, to był zły klimat w Polsce. Polacy mieli poczucie zagrożenia, niepewności i nie ufali sobie wzajemnie - mówi. Obawiam się rządów Jarosława Kaczyńskiego z Antonim Macierewiczem. Szanuję ich, ale osoby, które knują, węszą i wiecie konspiracji zawsze budzą mój niepokój - twierdzi.
Tłumaczy też, że nie mógłby odnaleźć się w opozycyjnym ugrupowaniu. W partii Kaczyńskiego wszyscy muszą myśleć i mówić tak, jak prezes. Nie mógłbym być niezależny w PiS - mówi i przypomina, że mimo jego ostrych słów o PO, nikt z Platformy go wyrzucić nie chce.