Prezes PiS Jarosław Kaczyński skrytykował premiera i prezydenta za wypowiedzi zniechęcające do udziału w warszawskim referendum. Jego zdaniem w tym przypadku po raz pierwszy próbę obniżenia frekwencji podjęli politycy pełniący najwyższe funkcje państwowe. Jarosław Kaczyński przyznał, że sam nie jest bez winy w związku z referendum w Łodzi, ale jak podkreślił, czym innym jest wypowiedź szefa partii, a czym innym wypowiedzi osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie.
Według prezesa PiS, referendum w Warszawie mogłoby być dobrym momentem dla odbudowania w Polsce możliwości zawierania politycznego konsensusu.
Jarosław Kaczyński proponuje w związku z tym, by politycy wszystkich opcji dobrowolnie zrezygnowali z wzywania do nieuczestniczenia w referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jego zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zwolennicy i przeciwnicy obecnej prezydent Warszawy spotkali się przy urnach wyborczych. Dodał, że są wyniki sondaży, które wskazują na to, że może ona wygrać kolejne wybory.
Według prezesa PiS, pod rządami obecnej koalicji mechanizmy kontroli są wyłączone, dlatego tak ważna jest dodatkowa w polskiej konstrukcji ustrojowej forma demokracji, jaką jest referendum. Wystąpienie prezesa otworzyło debatę "Referendum. Twój głos jest ważny!?", którą zorganizowała Fundacja Akademii Samorządności. Referendum w Warszawie odbędzie się 13 października. Z danych Fundacji wynika, że z dotychczas organizowanych referedów, skutecznych było 15 procent.