Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło przetarg na "prowadzenie zajęć lekcyjnych z języka angielskiego dla kierownictwa i pracowników Ministerstwa Skarbu Państwa w 2014 roku". Konkurs jakich wiele gdyby nie to, że by w nim wystartować, trzeba było zarwać Boże Narodzenie. Ogłoszenie pojawiło się tuż przed pierwszą gwiazdką (23 grudnia) a termin składania ofert mijał 30 grudnia, czyli chętni, by uczyć urzędników angielskiego, mieli tylko trzy dni robocze na przygotowanie oferty.
Zgłosiła się tylko jedna firma i to ona - jak się okazuje - zgarnęła kontrakt o wartości 125 tys. złotych. Co ciekawe, firma ta uczy pracowników MSP języka angielskiego od 2007 roku.
Przez pierwsze cztery lata dostawała ten kontrakt w trybie zamówienia z wolnej ręki. Od 2011 roku wygrywa przetargi. Tyle że, jak widać na przykładzie ostatniego, w ogóle nie miała konkurencji. Do tej pory na tych szkoleniach zarobiła blisko 900 tysięcy złotych.
MSP spytane przez nas, czym uzasadnione było ogłaszanie przetargu w czasie Bożego Narodzenia odpowiedziało: - Zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą minimalny termin na składanie ofert wynosi 7 dni. Ponieważ przedmiotem zamówienia były usługi niepriorytetowe, zamawiający może ten termin skrócić, gdyż zgodnie z ustawą do tych usług nie stosuje się przepisów ustawy dotyczących terminów składania ofert. Mimo to ogłoszenie ukazało się 23 grudnia, a składanie ofert nastąpiło 30 grudnia, a więc wykonawcy mieli 7 dni na przygotowanie oferty. W niniejszym postępowaniu wymagane były standardowe dokumenty, które wykonawca może ewentualnie uzupełniać po otwarciu ofert, więc sporządzenie oferty nie było czasochłonne.
Eksperci jednak o tym i innych opisywanych przez "DGP" przetargach mówią wprost: To zamówienia w slangu prawniczym nazywane "piątkowe", "weekendowe", bo ogłaszane i rozwiązywane są w terminach świątecznych utrudniających nie tylko konkurowanie o te kontrakty.
Więcej we wtorkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".