To jest żenująca wypowiedź. Pracowałem z tajnymi dokumentami przez dziewięć lat i nie spotkałem jednego dokumentu, który otrzymał prezydent, a nie otrzymał premier - mówi w Radiu ZET Marek Siwiec. Były prezydencki minister uważa, że Leszek Miller popełnia błąd powołując się na specjalny raport, obwiniający Szmajdzińskiego, Kwaśniewskiego, Siwca i generała Dukaczewskiego. Jeżeli pan Miller się na to powołuje, to powinien przyjąć do wiadomości, że były więzienia. Dotychczas mówił, że więzień nie było. Albo, albo - stwierdza.

Reklama

Zapewnia, że ani on, ani prezydent Aleksander Kwaśniewski nic nie wiedzieli o tajnych więzieniach CIA w Polsce. Mogę dać głowę, albo przynajmniej pół głowy, że literalnej zgody [na powstanie więzień CIA – przyp. red.] nie dał Aleksander Kwaśniewski bo, obawiam się, że byłbym w tej sprawie konsultowany. Nie byłem - mówi.

Siwiec dodaje, że liderzy lewicy bronią przegranej sprawy. Torturowanie ludzi w jakichkolwiek okolicznościach i w imię jakiejkolwiek wyższej racji stanu jest nie do przyjęcia - uważa. Radzi też polskim politykom, by uznali, że raport "Washington Post" o tym, że CIA zapłaciła Polakom 15 milionów dolarów za możliwość torturowania i przetrzymywania więźniów w Starych Kiejkutach jest prawdziwy.

Jednocześnie były minister atakuje twórcę pierwszego raportu o więzieniach CIA. Uważa, że autor chciał zrobić karierę na tym dokumencie. Potem ktoś mu podsunął wyjątkowo bezczelną i głupią hipotezę, że to było organizowane przez WSI, czyli Szmajdzińskiego, Dukaczewskiego, a ja jestem w tle. Chciałem zeznawać przed jego komisją, on mi tego dwukrotnie odmówił, odmówił mi sprostowania. Jest tchórzliwym kłamczuchem, na pewnym etapie wykonał ważną robotę, a potem zaczął kłamać i brnąć w swoją próżność - oskarża Siwiec.

Wzywa też do stworzenia specjalnej komisji, która tak, jak w Wielkiej Brytanii wyjaśni całą sprawę do końca. Reputacja Polski nie może być w rękach amerykańskich donosicieli, którzy zachowują się jak bezczelni kramarczycy. Robią donosy, które kompromitują mój kraj. Musimy coś z tym zrobić - mówi.