Pomysł był świetny, chcieliśmy się uniezależnić od roszczeniowej spółki PKP Przewozy Regionalne. Generalnie miało być pięknie, tylko do realizacji projektu wzięli się złodzieje - mówi tygodnikowi "Wprost" jeden z polityków PO. To gotowy akt oskarżenia i zapis gigantycznego przekrętu - komentuje kolejny członek rządzącej partii. Za realizację projektu odpowiadał były marszałek województwa, Adam Matusewicz, bardzo bliski współpracownik barona PO - Tomasza Tomczykiewicza. Okazuje się, że jego podwładni mocno narozrabiali
Firma Inteko, którą zarządzał Witold W., to spółka-córka Kolei Śląskich. Powstała w czerwcu 2012, miała zorganizować system automatów sprzedających bilety i kupić tabor. Samo zatrudnienie szefa okazało się przekrętem - nikt z nim nie zawarł umowy o pracę, a obowiązki szefa pełnił na podstawie umowy doradztwa. Zdaniem tygodnika, nie odnaleziono żadnej analizy i opinii. Nie wiadomo też, ile zarobił, bo z firmy zniknęły dokumenty.
Zakupy taboru, choć energiczne, były bez sensu. Prezes kupował składy od różnych producentów. Ot choćby szynobus z Austrii za dwa miliony złotych, który nie był dostosowany do polskich wymogów i do dziś stoi na bocznicy. W dokumentach jest też faktura na 25 milionów złotych za 13 kolejnych szynobusów, które nie zostały dopuszczone do ruchu. Do tego, przy zakupach brakuje wiele dokumentów - faktur, umów, dokumentacji technicznych. Część kontraktów zawarto też w formie umowy ustnej - na przykład ten z firmą Energo-Utech, która obowiązywała osiem miesięcy i która kosztowała 65 tysięcy złotych netto.