Powoływał się przy tym na czołowych polityków PiS i człowieka związanego z "Gazetą Polską" - mówią posłowie SP Arkadiusz Mularczyk i Mieczysław Golba.
Szeliga namawiał do opuszczenia Solidarnej Polskidwóch posłów Ziobro: Jana i Kazimierza. Według "Newsweeka" wydzwaniał do nich i zasypywał SMS-ami.
Jan Ziobro miał się spotkać z Szeligą ostatni raz w środę. A na drugi dzień w Solidarnej Polsce rozeszła się pogłoska, że ich poseł dostał zaproszenie na spotkanie w PiS.
Miało do niego dojść po piątkowych głosowaniach w gabinecie szefa klubu PiS. Janek mówił, że będzie rozmawiać nie tylko z Mariuszem Błaszczakiem, ale też z samym prezesem - twierdzi poseł Andrzej Dera z SP.
Zdaniem "Newsweeka" w Solidarnej Polsce nastąpił popłoch. Jeszcze w czwartek wieczorem Beata Kempa zaprosiła Jana Ziobrę do swojego pokoju w hotelu sejmowym. Tam czekali już na niego Andrzej Dera i sam szef SP, Zbigniew Ziobro.
Ostatecznie skończyło się na tym, że poseł został "ewakuowany" z Sejmu, bo uznano, że tak będzie najbezpieczniej. Partyjni koledzy wysłali go w drogę powrotną do rodzinnych Niepołomic.
To prawda, że podczas tej rozmowy w pokoju Kempy młody Ziobro dostał od Szeligi esemesa: To twoja ostatnia szansa? - spytał Andrzeja Derę "Newsweek".
Prawda - odpowiedział poseł.
To znaczy, że Szeliga wiedział o piątkowym spotkaniu u Błaszczaka? - dopytywali dziennikarze.
Tak. Nie sądzę, by to on aranżował tę rozmowę, ale na pewno namawiał Janka do wykorzystania okazji i odejścia - powiedział Dera.