Lider Nowej Prawicy domagał się przeprosin za słowa premiera Donalda Tuska, które - jak mówił - przypisywały mu działanie z niskich pobudek oraz motywów zasługujących na potępienie.
Poszło o wypowiedź premiera w sprawie sporu Korwin-Mikkego i posła PO Tomasza Tomczykiewicza. Lider KNP napisał na Facebooku o zgwałceniu kelnerki przez Tomczykiewicza.
Tusk, pytany na konferencji prasowej o komentarz do tej sprawy, powiedział m.in., że prezes KNP zasłużył ciężką pracą długie lata na opinię i status enfant terrible, chociaż już nie w wieku dziecięcym.
- Podejrzewam, że każdego dnia będzie się można spodziewać też chęci zwrócenia uwagi na siebie - dodał wtedy premier.
Korwin-Mikke tłumaczył, że jego wpis o pośle PO Tomaszu Tomczykiewiczu i zgwałceniu kelnerki był częścią "dowcipnej repliki" na pomówienia ze strony posłów PO Sławomira Nitrasa i Tomczykiewicza.
We wniosku do sądu lider Nowej Prawicy podkreślił, że obaj posłowie odczytali jego replikę w sposób właściwy, zaprzestając dalszej wymiany zdań, tylko Donald Tusk usiłował go zdyskredytować jako kandydata w wyborach.
Korwin-Mikke domagał się przeprosin w ”Rzeczypospolitej” i 50 tys. zł, które miał wpłacić na rzecz Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci.