Sawicki skrytykował też Janusza Wojciechowskiego z PiS, który forsuje sam pomysł. Lider PSL uważa, że Wojciechowski to "prawnik, który rolnika udaje". - Trudno z Januszem Wojciechowskim rozmawiać - stwierdził Sawicki. I nawiązał przy tym do odejścia Wojciechowskiego z PSL. - Wybrał drogę zdrady - powiedział.
Ministra rolnictwa bronił także Andrzej Halicki z PO, który pomysł PiS nazwał "klasyką szkodnictwa". - To wkładanie kija w szprychy wtedy, kiedy rower powinien jechać do przodu - powiedział polityk.
Podobnego zdania był także Robert Kwiatkowski z Twojego Ruchu. Jego zdaniem, problemem nie jest teraz działanie ministra rolnictwa. - Problemem nie są polscy sadownicy, ani polityka handlowa tego rządu, tylko Rosja - podkreślił.
Z kolei Włodzimierz Czarzasty z SLD stwierdził, że odwołanie Sawickiego "ani sytuacji nie poprawi, ani sytuacji nie pogorszy". - Winny jest całokształt polityki rządu - skwitował.
Komentarze(22)
Pokaż:
Za pomocą "zaprzyjaźnionych" mediów (określenie Andrzeja Wajdy) Tusk wmówił Polakom, że CBA to zbędna instytucja, gnębiąca niewinnych ludzi. Żaden układ nie istnieję, jest wytworem chorej wyobraźni. Posłanka Sawicka to tylko biedna skrzywdzona miłość, a doktor G. to wręcz bohater, dobroczyńca ludzkości, szykanowany przez okrutny i zły reżim. Złodzieje stali się nagle niewinni jak te lilie polne, a ścigający ich funkcjonariusze – agenci CBA, prokuratorzy – mianowani zostali czarnym ludem.
A gdy już objęli władzę, to w pierwszej kolejności uderzyli w instytucje walczące z korupcją. Przetrącili kręgosłup CBA, prokuraturę zamienili w niedotykalną korporację, zmienili ustawę o NIK, likwidując protokoły kontroli, tak aby Izba pisała raporty bardziej ogólne, bez kłopotliwych szczegółów.
Walkę z korupcją uznano za nadużycie, a jeśli w ogóle ktoś coś wykrył, ujawnił - to okazywał się kozłem ofiarnym. Tak się stało z Mariuszem Kamińskim. Próbowano utrwalić przekonanie, że afery widzi tylko złe PiS, ale tak naprawdę wszystko jest w porządku.
Nic zatem dziwnego, że rozmaite Rychy, Miry, Zbychy z PO oraz podobna do nich Śmietanka z PSL-u uznała to za jasny sygnał – można kraść.
A potem były już tylko kolejne zamiatane pod dywan afery, z hazardową na czele i znów jasny sygnał – jak złapią za rękę, to mówimy, że to nie nasza ręka. Nikt nam nie zrobi nic.
I seria samobójstw – tu się prezes zastrzelił, tam dyrektor powiesił – udziału osób trzecich nie stwierdzono.
Władza sprawowana przez PO i PSL jest po prostu sama w sobie korupcjogenna. Ona korupcję lubi, ona korupcji sprzyja, a układy korupcyjne jej sprzyjają z wzajemnością. W obronie obecnej władzy nie będą szczędzić pieniędzy ani sił.
Władza Kontrolna Sądownicza jest podporządkowana Władzy Ustawodawczej, a Władzę Ustawodawczą mają opanowaną towarzysze partyjni. W Polsce niestety mamy zamiast demokracji przedstawicielskiej, zwykły totalitaryzm partyjny jak w czasach PRL za rządów PZPR.
kolejny świr z sekty smoleńskiej
w kuluarach Sejmu Rzeczypospolitej głośno o tym że złote sztabki BUREGO są u Sawickiego...!.
.
są niestety
sekciarze smoleńscy z PiS
Marszałek Adam Struzik, uparł się, aby połączyć dziecięcy szpital w Dziekanowie Leśnym
z warszawską placówką. I wywołał protesty, bo rodzice chorych maluchów i personel szpitala, uważają, że to początek likwidacji gdyż podejrzewają, że chodzi o wyjątkowo, cenne działki (na granicy Kampinosu), na których stoi lecznica.
Na początku września radni mają przegłosować uchwałę oznaczającą początek końca szpitala w Dziekanowie Leśnym.
O problemie, niezależne media informują od miesiąca.
Szpital im. Dzieci Warszawy w Dziekanowie Leśnym uważany jest za jeden z najlepszych w Polsce szpitali pediatrycznych. Pomimo to w Mazowieckim Urzędzie Marszałkowskim zrodził się dziwny pomysł, aby został połączony z placówką przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie.
Przeciwko tym planom protestują tysiące osób.
1 lipca powstał komitet skupiający mieszkańców, rodziców chorych dzieci i personel szpitala. Na Facebook'u powstała grupa „Ratujmy szpital w Dziekanowie Leśnym".
- Nie zgadzamy na połączenie, bo uważamy, że doprowadzi do likwidacji szpitala
w Dziekanowie Leśnym - mówi reporterce VD Gazeta Polska Karol Mielcarek, przewodniczący Komitetu Obrony Szpitala.
- Jesteśmy jedynym szpitalem na północnym i zachodnim Mazowszu w całości dziecięcym – mówi pielęgniarka Małgorzata Orzeszek, która podkreśla, że co roku odbywa się w nim od 8 a 10 tysięcy hospitalizacji. Poza tym przybywa pacjentów rozmaitych poradni.
– Mamy bardzo dużo dzieci z powiatu nowodworskiego, płońskiego, Legionowa, gdzie nie ma szpitala, ale również z Białołęki – dodaje M. Orzeszek, który wyliczyła, że rocznie około 50 tysięcy dzieci otrzymuje w Dziekanowie Leśnym pomoc.
Dlaczego - pomimo tych argumentów i protestu - urzędnicy uparli się przy swojej koncepcji. Teorii jest wiele, ale najczęściej mówi się właśnie o gruncie, na którym stoi dziekanowski szpital.
- Jest to piękny teren, na granicy Parku Kampinoskiego. I uważamy, że ten teren jest głównym zainteresowaniem Urzędu Marszałkowskiego - mówi Karol Mielcarek. Mieszkańcy jednoznacznie wskazali, że działki wokół szpitala są powodem zamieszania, bo są bardzo interesujące i bardzo wartościowe - dodaje.
Osoby protestujące przeciwko połączeniu szpitali w mocnych słowach krytykują obecną dyrekcję placówki w Dziekanowie Leśnym, która pracuje od dwóch lat.
- Naszym zdaniem, ta dyrekcja jest zupełną pomyłką Urzędu Marszałkowskiego.
Są to ludzie z nadania partyjnego PSL i Platformy Obywatelskiej.
Marszałek Struzik, urządza sobie kolejny, prywatny folwark - tłumaczy Mielcarek. - Zadłużenie szpitala ciągle rośnie, widocznie w celu doprowadzenia do likwidacji.
W ostatnim roku zadłużenie to wyniosło 6 milionów złotych strat, co jest kuriozum – zauważa podkreślając, że nie było żadnego planu restrukturyzacji. Jedyny plan jaki był, to doprowadzenie do likwidacji – oburza się.
8 września podczas sesji Sejmiku Wojewódzkiego będzie głosowana uchwała o połączeniu dwóch szpitali. Wcześniejsze (z 7 lipca) zostało zablokowane.
Protestujący mają mało czasu, aby nie dopuścić do realizacji urzędniczych planów. Dlatego 25 sierpnia planują zorganizować spotkanie z mieszkańcami Łomianek, na które chcą zaprosić marszałka Adama Struzika, a przede wszystkim radnych Sejmiku, którzy będą podejmować decyzję o przyszłości szpitala w Dziekanowie Leśnym.
I co z tego ?
ja chcę przymusowego badania psychiatrycznego polityków
i co ?
i goowno
muszę co dzień wysłuchiwać bredni najjaśniejszego Świrosława i jego sekty