Ewa Kopacz zareagowała w ten sposób na publikację amerykańskiego serwisu "Politico" omawiającego wywiad z Radosławem Sikorskim. Były szef MSZ powiedział w nim, że sześć lat temu Władimir Putin chciał, abyśmy wzięli udział w rozbiorze Ukrainy. Propozycja taka miała paść w rozmowie z ówczesnym polskim premierem Donaldem Tuskiem.
Gdyby rzeczywiście taka rozmowa miała miejsce i gdyby taka propozycja padła ze strony Putina, to jest to skandaliczne - mówiła Ewa Kopacz. Premier podkreślała, że żaden - ani były, ani obecny - szef polskiego rządu nie będzie uczestniczył w tak haniebnym czynie rozbioru innego państwa. Przyznała również, że jest zaskoczona całą sytuacja w związku z wypowiedziami Radosława Sikorskiego.
Jeśli tę informację nosił od 2008 roku, to po sześciu latach, jeśli to nagle wychodzi, to mnie i nie tylko mnie to zaskoczyło - zaznaczyła premier.
Sam Radosław Sikorski nazwał publikację jego słów nadinterpretacją. Powiedział też, że nie autoryzował tej publikacji.
Tymczasem dziennikarz "Politico" Ben Judah zastrzegł na Twitterze, że nie rozumie słów Radosława Sikorskiego o nadinterpretacji. Przekonuje również, że były szef polskiej dyplomacji "powiedział, co powiedział". Nie uznaje także instytucji autoryzacji, która w Stanach Zjednoczonych nie obowiązuje.
Ben Judah przyznał jednak, że jest "oszołomiony" polską reakcją na całą sprawę. - Szokującą sprawą jest nie to, co powiedzieli Tusk i Sikorski, tylko to, co powiedział Władimir Putin - stwierdził dziennikarz.