W listopadzie 2014 roku, po aferze kilometrowej, kazałem zrobić przegląd wszystkich wydatków mojego biura poselskiego. Okazało się, że biuro poselskie zgłosiło pobyty hotelowe w Kujawsko-Pomorskim do zwrotu przez Kancelarię Sejmu - pisze w oświadczeniu Jacek Rostowski. Były minister finansów zapewnia, że zwrócił 3794 złote za hotel.
Nie oddał jednak pieniędzy za trzy noclegi przed rozpoczęciem kampanii wyborczej. Były one powiązane z zapoznaniem się z regionem, uznałem za uzasadnione (kwota 1.725,00 zł) i tych kwot nie zwróciłem - stwierdza. Z kolei za jego pobyt w Bydgoszczy płacił komitet wyborczy, a pieniądze pochodziły z wpłat sympatyków. Przypomniał, że było to zgodne z ordynacją wyborczą. Nie są i nie były to środki Platformy Obywatelskiej ani środki publiczne jak nieprawdziwie napisał "Fakt" - tłumaczy.
Rostowski twierdzi, że dziennikarze tabloidu łatwo mogli te fakty sprawdzić, gdyby się byli zwrócili do Kancelarii Sejmu nim napisali i opublikowali nieprawdziwe materiały. Dlatego też przekazał całą sprawę swojemu adwokatowi - Romanowi Giertychowi.
ZOBACZ TAKŻE: Rostowski naciągnął podatników? Fakt.pl: Ich pieniędzmi płacił za noclegi>>>