Jego zdaniem, "zachwyt Ewy Kopacz nad nowo powołanymi ministrami sprawia wrażenie, jakby przez osiem lat stanowiska ministerialne pełniły osoby niekompetentne".
Podkreśla przy tym, że nowe nominacje nie spowodują większych zmian, bo nie uda im się niczego zrobić do wyborów parlamentarnych.
- Mieć w CV, że było się ministrem, nawet przez cztery miesiące, to dla niektórych wyróżnienie - mówi Joachim Brudziński w rozmowie z "Rzeczpospolitą". I dodaje: - Zmiana ministrów to kolejna sztuczka Ewy Kopacz. Problem pani premier polega na tym, że nie jest Donaldem Tuskiem i PR-owskie sztuczki nie wychodzą jej tak jak byłemu szefowi PO. Polityczny kabaret nie pomoże Platformie.
Brudziński punktuje też kolejne pomysły PO, w tym przede wszystkim ideę przeprowadzenia referendum w sprawie JOW-ów. W jego ocenie, to drogi kaprys Bronisława Komorowskiego z czasu kampanii wyborczej.
- Zgoda Ewy Kopacz na wcześniejsze wybory lub rząd techniczny oznaczałaby przyznanie się do błędu. PO woli gnić do końca. Z tą ekipą Polski nie zmienimy. Potrzebna jest zmiana. W ustabilizowanej demokracji rząd Kopacz byłby sprzątnięty z powierzchni ziemi - kwituje.