Robert B., bo o nim mowa, w latach 2006-2007 był szefem Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.

"Od początku ciągnęła się z nim sprawa zgubionej broni. Służbowy pistolet zginął w lutym 2006 roku. B. twierdził, że broń zostawił w pancernej szafie w gmachu prokuratury przed wyjściem z pracy, a kiedy wrócił, już jej tam nie było. Pistoletu nigdy nie odnaleziono - prokurator zapewniał, że został on skradziony", opisuje "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Robert B. po tym jak został oskarżony o nieumyślną utratę pistoletu i 22 naboi, musiał podać się do dymisji. Został też prawomocnie skazany ("zarzut nieumyślnej utraty broni nie budził wątpliwości"), ale sąd odstąpił od wymierzenia kary. Teraz Robert B. ma zapłacić 4 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Wiadomo też, że w sądzie jest wniosek o kasację wyroku - na razie nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie.