Mariusz Błaszczak został zapytany, w jaki sposób można wyjść z obecnego "klinczu" w jakim znalazła się obecnie polska polityka. - To jest sprawa zmiany postawy przez opozycję. Zauważmy, że podczas spotkania z premierem Jarosławem Kaczyńskim w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, lider partii N Ryszard Petru powiedział, że jest jakieś światełko w tunelu. A więc rozsądnie ocenił te rozmowy. Natomiast lider opozycji totalnej (Grzegorz Schetyna PO –red.) powiedział nie. Nic mu się nie podoba, jest właśnie zakodowany na nie. Ale pod presją, bo przecież oni walczą o tych samych wyborców, pod presją pewnie tych wyborców również Ryszard Petru zaczął stawiać jakieś ultimatum – powiedział w radiu RMF FM szef MSWiA.
Jak dodał Błaszczak, "wszystko zaczęło się 11 lat temu". - W 2005 roku wtedy, kiedy Donald Tusk przegrał podwójnie, bo przegrał wybory prezydenckie i przegrał wybory parlamentarne. Wtedy zaczął się przemysł pogardy skierowany wobec świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wtedy właśnie zaczął się ten totalny atak – ocenił Błaszczak i dodał: Ja mam nadzieję, że jednak oni się opamiętają, że ta grupa, która wciąż nie dopuszcza do świadomości tego, że naród wybrał inaczej w październiku ubiegłego roku, zrozumie, że suwerenem jest naród i pozwoli rządzić tym, którzy mają mandat wyborczy.