Premier pytana, czy jej zdaniem PiS będzie rządziło do 2031r. podkreśliła: Takiej deklaracji nie złożę, choć, rzecz jasna, chciałabym tego. Jedna kadencja to za mało, by dokończyć nasz wielki projekt. Wiem, że wywalczenie kolejnych kadencji nie będzie łatwe. Zawsze zachowuję pokorę".
Moim zdaniem mam jeszcze sporo do zrobienia. (...) Oświata, służba zdrowia, sądownictwo, armia, gospodarka - to obszary, w których jest wiele do zrobienia. A jeśli chodzi o to, co dalej, to zgadzam się, że trzeba patrzeć daleko do przodu. Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje się do kongresu i tam naszkicujemy plany na kolejną kadencję lub następne - podkreśliła Szydło.
Na uwagę, że strategia opozycji jest jasna: głoszą, że w każdej dziedzinie istnieje chaos, nad którym rząd nie panuje szefowa rządu zauważyła:
Widać próbę uderzenia w nasze silne punkty. Przypisuje się nam postawę, która zawsze była i jest nam obca. To nie PiS chodziło za państwowe pieniądze do bardzo drogich restauracji. Od zawsze jesteśmy blisko ludzi, jesteśmy związani z polską prowincją. Zawsze uważaliśmy, że pokora oraz konsekwentna, uczciwa praca są najważniejsze. I tego będziemy się trzymali.
Dopytywana, że próba obsadzenia rządzących w roli "onych" jest jednak faktem, premier oceniła, że "to atak skrajnie nieuczciwy". Bo jeśli jadę służbowym samochodem w kolumnie bez sygnałów, to łamię przepisy. Jeśli sygnały są włączone, to opozycja i część mediów również ma problem. To jest manipulacja. Proszę mi wierzyć, że ja najchętniej poruszałabym się własnym samochodem, ale byłoby to sprzeczne z przepisami - podkreśliła.
Premier była też pytana o ocenę sytuacji w MON oraz o wymianę listów pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem Antonim Macierewiczem. Szefowa rządu podkreśliła, że rozmawiała wielokrotnie i z ministrem obrony, i z prezydentem. Sprawy podniesione w listach muszą zostać wyjaśnione. Wiem, że jest dobra wola obu stron. Doceniam ogromną prace Antoniego Macierewicza na rzecz odbudowy polskiej armii. Wiem, że zmiany zawsze budzą niepokój. Także błędy mogą się zdarzyć. Nie stać mas natomiast na to, byśmy nie wyciągali wniosków. Błędy trzeba naprawiać. I my to robimy - zadeklarowała Szydło. Pytana o Bartłomieja Misiewicza podkreśliła: Ta sprawa jest już zamknięta.
Szefowa rządu była też pytana "czy w dłuższej perspektywie da się rządzić przy obecnym układzie medialnym”, jak zauważono gdyby spojrzeć na media, powstaje wrażenie, że niemal wszyscy Polacy są przeciw PiS.
Rzeczywiście z większości mediów wyłania się taki obraz. Samotne PiS i reszta po stronie opozycji. Ale bezpośrednie kontakty z ludźmi, nie tylko w terenie, lecz także w Warszawie, dają zupełnie inny obraz. Na moich spotkaniach frekwencja jest doskonała, ludzie chwalą naszą politykę, dostrzegają zmiany na lepsze, uważają, że Polska zmierza w dobrym kierunku. Oczywiście naruszyliśmy interesy bardzo wpływowych środowisk, które korzystały do niedawna z pieniędzy publicznych, które mają dostęp do mediów i które atakują. A wspierają je silne ośrodki zagraniczne- powiedziała premier.
Na pytanie jak w tym kontekście odebrała list Marka Dekana, szefa koncernu Ringiem Axel Springer, do polskich pracowników Beata Szydło podkreśliła: Widziałam już wiele, ale ten list mnie zdziwił - że jest w tak jawny i ostentacyjny sposób zagraniczny koncern uderza w rząd państwa, na którego terenie funkcjonuje. Oczywiście to, że jakieś instrukcje płyną do niektórych mediów, można było podejrzewać. Ten atak licznych tytułów nie bierze się znikąd. To nie jest krytyka, to kreowanie pseudo wydarzeń, często zwykłych kłamstw. To rzecz jasna, nie zwalnia nas od myślenia nad zaradzeniem tej sytuacji.
Szydło pytana o repolonizację mediów podkreśliła, że "zmiany są potrzebne". Chcemy, by w Polsce było tak, jak jest w innych krajach europejskich. Proszę zwrócić uwagę: mamy dobry rozwój gospodarczy, jest bezpiecznie, rodzą się dzieci. Staramy się nadrobić lata zaniedbań i wyrównywać szanse polskich obywateli. Pokazujemy, że można skutecznie i konsekwentnie iść tą drogą, opierając się złej presji ze stron innych - powiedziała Szydło.