Prokuratura Krajowa na początku czerwca poinformowała, że w połowie przypadków - 12 na 24 - badania identyfikacyjne po dotychczasowych ekshumacjach ofiar katastrofy smoleńskiej wykazały nieprawidłowości. W 9 trumnach znaleziono części ciał innych osób, m.in. w grobie prezydenta Lecha Kaczyńskiego były fragmenty ciał 2 innych osób.
Politycy byli pytani w sobotę w radiowej Trójce, czy należy szukać winnych tych błędów, czy uznać, że w pewnej mierze ta sprawa przerosła polskie państwo i trzeba przeprosić.
Według rzecznika prezydenta Krzysztofa Łapińskiego państwo PO "nie zdało egzaminu", a obywatele byli "oszukiwani, manipulowani i okłamywani". - Ekshumacje są potwierdzeniem tego, co wcześniej mówiono, o co wcześniej stawiano też pytania, tylko wtedy mówiono "nie można, wszystko było ok, wszystko było świetnie" - dodał.
Łapiński ocenił, że pytanie, czy teraz ktoś powinien przeprosić i powiedzieć, że nie wszystko było tak, jak zapewniano - jest zasadne. - Nie oczekuję, że ktoś powie, że manipulował czy kłamał ale przynajmniej przeprosi opinię publiczną, że państwo nie zdało egzaminu, nie było tak, jak opinia publiczna była informowana - powiedział.
Zdaniem Grzegorza Długiego (Kukiz'15) problem jest "szerszy", bo to jest "problem odpowiedzialności za słowo polityków". - My przywykliśmy już do tego, że politycy, jak nie mają umocowania szerszego w społeczeństwie, mogą mówić co chcą, bo specjalnie nikt za to nie będzie ich rozliczał. Natomiast to nie jest dobra taktyka, ta sprawa jest właśnie tego przykładem - ocenił.
- Nie wiem, dlaczego premier (Ewa) Kopacz wtedy powiedziała, że każdy kawałek ciała był badany, że na metr przekopano (ziemię) itd. To jest coś, co chciałbym, żeby po prostu wyjaśniła. Myślę, że tu nie chodzi o przepraszam, bo to nie w tym jest rzecz, tylko dlaczego w sposób tak oczywisty mówiła nieprawdę - powiedział Długi.
Poseł PO Rafał Grupiński przekonywał, że w tej sprawie najważniejsze jest uświadomienie sobie, że "prawdziwą odpowiedzialność za to, co się stało ponoszą ci, którzy wszystkie najważniejsze osoby w państwie posadziły do jednego Tupolewa". - Powinniśmy się zastanawiać, jak to mogło się stać, bo nie byłoby tragedii, gdyby nie było takiej decyzji - wskazał.
Według niego "kwestia szczątków" przykrywa się przyczyny katastrofy smoleńskiej. - One są najważniejsze - najważniejsze, żeby państwo w przyszłości nie popełniło takiego błędu - zaznaczył.
Grupiński podkreślił też, że Kopacz ws. identyfikacji ciał kierowała się informacjami, które otrzymała i nie robiła tego osobiście. - Jeżeli została przez kogoś wprowadzona w błąd, to nie należy akurat o to premier obwiniać - stwierdził polityk Platformy.
Szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer powiedziała, że "kłócić to się można jeszcze długo i zastanawiać, co zawiodło". Jej zdaniem najważniejsze jest zrobienie wszystkiego, żeby taka tragedia się nie powtórzyła.
Oceniła, że Kopacz, jako człowiek zachowała się w Moskwie więcej "niż przyzwoicie", natomiast - jak dodała - "zawiodła" jako polityk.
W czwartek rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oświadczyła, że identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej dokonywali przedstawiciele Polski i krewni ofiar oraz że strona polska nalegała na jak najszybsze przekazanie jej szczątków ciał ofiar katastrofy.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.