Robert Kuźmiuk - jak pisze "Rzeczpospolita" wybrał byłego posła PSL i senatora PiS, Bogdana Pęka, jako swojego asystenta krajowego. Także Marek Jurek z Prawicy Rzeczpospolitej, Bogusław Liberadzki z SLD czy Michał Boni z PO, zdecydowali się w ten sposób wyciągnąć rękę do swoich dawnych partyjnych kolegów, którzy przestali już zasiadać w ławach na Wiejskiej.

Reklama

Europosłowie tłumaczą, że wstydem byłoby nie wykorzystać merytorycznych kompetencji swoich byłych kolegów - na przykład Marek Jurek tłumaczy, że jego doradca, Marian Piłka świetnie zna się na sprawach demograficznych i zagranicznych. Z kolei Ligia Krajewska pomaga Michałowi Boniemu koordynować projekt edukacyjny.

Politycy nie chcą jednak zdradzić zarobków swych dawnych kolegów. Zapewniają jedynie, że są "niewysokie". Jak jednak pisze "Rzeczpospolita", asystenci krajowi mogą dostać nawet 13 tys. złotych miesięcznie.

Zdaniem Marka Migalskiego, byli posłowie, którzy nie mają doświadczenia z pracy w Parlamencie Europejskim nie są jednak w stanie merytorycznie pomóc swoim kolegom. To zupełnie inny rodzaj pracy - tłumaczy. Jego więc zdaniem chodzi tu raczej o spłacenie politycznych czy towarzyskich długów.