- Moja decyzja w sprawie placu Piłsudskiego była podjęta zgodnie z obowiązującym prawem - powiedział PAP Błaszczak.

Ocenił, że zawiadomienie złożone przez ratusz to "szukanie tematów zastępczych", które miałyby przysłonić ustalenia komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie. - Pani prezydent (prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz - PAP) ma świadomość, że komisja reprywatyzacyjna ujawnia coraz więcej niejasnych kwestii, do których dochodziło w stolicy za jej kadencji - podkreślił szef MON.

Reklama

Jak zauważył, Gronkiewicz-Waltz nie stawiła się na wtorkowym posiedzeniu komisji. - Miała kolejną okazję, aby wytłumaczyć, dlaczego za czasów jej rządów mafia reprywatyzacyjna upokarzała tysiące warszawiaków i doprowadziła do eksmisji wielu z nich – niestety z niej nie skorzystała - oświadczył Błaszczak.

Według urzędników ratusza minister przejął pl. Piłsudskiego na potrzeby bezpieczeństwa i obronności, ale wykorzystuje go do innych celów, podaje Radio ZET.

- Naszym zdaniem doszło do sytuacji, do której na podstawie fałszywej przesłanki zabrano samorządowi, warszawiakom, ten plac (plac Piłsudskiego) tylko po to, by zrealizować jeden polityczny cel, jakim jest postawienie pomnika (smoleńskiego) - ocenił już na konferencji wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.

- Pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o skierowaniu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 231. Jest to artykuł, który mówi o przekroczeniu uprawnień, do którego naszym zdaniem mogło w tej sytuacji dojść - poinformował. - Chcemy, żeby prokuratura zbadała wnikliwie, czy ciąg wszystkich decyzji, które zapadły od października ubiegłego roku do lutego bieżącego roku nie służył obronności i bezpieczeństwu państwa, na co powinny wskazywać przesłanki dotyczące utworzenia terenu zamkniętego, tylko że służyły de facto jednemu politycznemu celowi - dodał.

Olszewski poinformował, że zawiadomienie zostało skierowane wobec dwóch osób; jedną z nich jest minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

Reklama

Zdaniem ratusza przekazanie pl. Piłsudskiego to dyspozycji wojewody to "próba odebrania warszawiakom prawa do decydowania o tym, w jaki sposób ma być kształtowane miasto". - I jest to próba, która naszym zdaniem powoduje, że to, co się stało w Warszawie, może stać się w Łodzi, Lublinie, Legnicy - podkreślił Olszewski.

Przypomnijmy, pod koniec października wojewoda mazowiecki ogłosił, że przejmuje kontrolę nad placem Piłsudskiego – miały być tam organizowane uroczystości państwowe. Wcześniej placem Piłsudskiego administrowało miasto, dokładniej Zarząd Dróg Miejskich.

Kilka dni później ówczesny szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak ustanowił jednak plac Piłsudskiego terenem zamkniętym "ze względu na obronność i bezpieczeństwo państwa". To oznacza, że prezydent miasta nie może ustanowić tam planu miejscowego zagospodarowania, ani wydać pozwolenia na budowę.

Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. ma stanąć w Warszawie na obszarze zielonym między pl. Piłsudskiego a ul. Królewską; trwają prace nad monumentem.