Średnio więc na jednego dyrektora przypadło ok. 56 tys. zł. Wydział prasowy NIK zapytany przez "Super Express" poinformował, że poszczególni dyrektorzy z delegatur otrzymali w ubiegłym roku nagrody w wysokości od 38 do 69 tys. Nagrodzeni zostali wszyscy kierownicy oddziałów wojewódzkich. Za co? Tego już Najwyższa Izba Kontroli nie chce podać.

Reklama

Zarazem instytucji kierowanej przez Krzysztofa Kwiatkowskiego nie przeszkadza skwapliwe przyglądanie się aferze z premiami dla członków rządu. "NIK zbada drugie pensje PiS!! Zapasowe wynagrodzenia wypłacane w systemie miesięcznym. Uzasadnień brak, istnieje prawdopodobieństwo, że 70-75 tys. kwoty wypłacono pod pozorem nagród. Czołowi politycy PiS nie wiedzieli, że to są nagrody" - informował triumfalnie na Twitterze pod koniec marca poseł PO Krzysztof Brejza. Do swojego wpisu dołączył zdjęcie dokumentu, pod którym podpisał się prezes NIK.

Sam Kwiatkowski też zresztą w niczym nie ustępuje wierchuszce rządowej pod względem pobierania premii. "Prezes NIK i każdy z trzech wiceprezesów otrzymali w 2017 r. nagrody w tej samej łącznej wysokości, tj. 84 600 zł, i były one wypłacone w systemie nagród kwartalnych" – informował w styczniu wydział prasowy NIK. "Uzasadnieniem do przyznania wszystkich nagród były osiągnięcia w pracy, w tym m.in. pełna realizacja rocznego planu kontroli oraz prawidłowa polityka finansowa NIK. Decyzję w sprawie nagród dla prezesa, zgodnie z obowiązującą procedurą, zatwierdza dyrektor generalny" - dodawano.

"Tymczasem zamiast o spektakularnych sukcesach Kwiatkowskiego, w 2017 r. słyszeliśmy o jego czterech zarzutach nadużycia władzy. We wrześniu Prokuratura Krajowa skierowała do sądu akt oskarżenia wobec prezesa NIK", przypomina wówczas "Super Express".