1 września ub.r. weszła w życie reforma edukacji przywracająca ośmioletnie szkoły podstawowe, czteroletnie licea ogólnokształcące oraz pięcioletnie technika. Funkcjonujące od 1999 r. gimnazja są – zgodnie z nowymi przepisami - stopniowo likwidowane. Przeciwko zmianom protestowała m.in. PO, a także Związek Nauczycielstwa Polskiego.
- Zbliża się zakończenie roku szkolnego. Rok to dobry okres, żeby podsumować "deformę", którą w edukacji wprowadził rząd PiS - powiedział we wtorek na konferencji szef klubu PO Sławomir Neumann. - Tysiące nauczycieli zwolnionych w tym czasie z pracy, miliony złotych wydane przez samorządy na sfinansowanie tych absurdalnych pomysłów i dzieciaki chodzące do szkoły na dwie albo trzy zmiany - to dokonania minister edukacji Anny Zalewskiej. Za to wszystko pani minister wzięła 105 tys. zł nagrody - mówił polityk PO.
- Dziś jest dobry moment, żeby spakować tornister i podać się do dymisji - zaapelował Neumann.
Lider PO Grzegorz Schetyna zapowiedział, że Platforma przedstawi w sierpniu swoją wizję polskiej szkoły. - Dzisiaj jesteśmy świadkami złych rzeczy, bo dzisiaj aktywność polityczna tego rządu, tej minister uderza w to wszystko, co powinna chronić: w dzieci, uczniów, ale także we wspólnotę, którą szkoła powinna budować - mówił Schetyna.
Adam Młynarski ze Związku Nauczycielstwa Polskiego podkreślił, że Związek przestrzegał przed reformą edukacji. - Pani minister twierdziła, że żaden nauczyciel nie zostanie zwolniony, a wręcz przeciwnie, znajdą się dodatkowe miejsca pracy. Po roku już wiemy, że kilka tysięcy nauczycieli straciło pracę. Niestety, następny rok zapowiada się podobnie - ocenił Młynarski.
Stwierdził, że minister Zalewska zrobiła "doświadczenia na uczniach", szczególnie klasy VII, którzy weszli w nową podstawę programową, która - jak mówił - "nijak ma się do podstawy wcześniej obowiązującej". Zwracał także uwagę na problemy lokalowe małych szkół, w których nie ma miejsca na przyjęcie uczniów klas VII i VIII. - Totalny chaos, który pani minister wywołała nie zakończy się na tym roku szkolnym, niestety - dodał.
Młynarski pytał też, "gdzie są pieniądze na tę reformę". - Pani minister mówiła, że będą zabezpieczone, my dzisiaj wiemy, że tych pieniędzy po prostu nie ma i muszą to robić swoimi rękoma samorządy - powiedział.
Zdaniem posłanki PO Urszuli Augustyn na reformie edukacji tracą młodzi Polacy. - To skrócony czas edukacji ogólnej, to są źle wydane pieniądze, to ogromny stres i chaos - to wszystko odbije się na tych najmłodszych - wskazywała.
Jej zdaniem, uczniowie poniosą straty nie do oszacowania - moralne, psychiczne i emocjonalne. - Tego nikt następnemu pokoleniu nie wynagrodzi. Tego, że pani minister cofnęła naszą edukację o parę dekad, tego, że polscy nastolatkowie nie mają równych szans ze swoimi kolegami z Europy i ze świata - powiedziała posłanka PO.
Wiceprzewodniczący sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży, poseł PiS Dariusz Piontkowski ocenił w rozmowie z PAP, że Platforma stawia absurdalne zarzuty.
- Reforma edukacji dokonała się już ponad rok temu, wbrew temu, co twierdziła PO i totalna opozycja, że miał być jeden wielki Armagedon, szkoły miały przestać funkcjonować. Nic takiego się nie wydarzyło - powiedział. - Reforma została sprawnie przeprowadzona, także przy udziale samorządów. Powracanie do tego, że miał być chaos jest pomyłką - dodał poseł PiS.
Piontkowski podkreślił, że w szkołach nie ma zwolnień nauczycieli, a wręcz przeciwnie, pojawiły się dodatkowe godziny pracy.