Wśród czterech osób podejrzewanych o udział w grupie przestępczej wyłudzającej VAT przy obrocie ogniwami fotowoltaicznymi - jak podały media - jest Przemysław M., były wiceprezes Lotosu od maja do grudnia 2016 roku.

Reklama

Jak powiedział w rozmowie z PAP szef gdańskich struktur okręgowych PiS Janusz Śniadek, zatrzymanie było bezpośrednią przyczyną i powodem decyzji o usunięciu M. z partii. - Jest to dla nas dużym zaskoczeniem, natomiast absolutnie w takich sytuacjach nie ma cienia wątpliwości, co należy zrobić - podkreślił. Polityk zaznaczył jednocześnie, że sprawa prowadzona przez CBA nie ma związku z "bardzo krótkim epizodem" pełnienia przez M. funkcji w Lotosie.

Informacje o zatrzymaniach podali PAP w środę rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn i Temistokles Brodowski z wydziału komunikacji społecznej CBA. Jak poinformowali, zatrzymań dokonali we wtorek funkcjonariusze z gdańskiej delegatury CBA i ABW we wspólnym śledztwie nadzorowanym przez Prokuraturę Okręgową w Zamościu. - Agenci CBA i ABW przeszukali mieszkania zatrzymanych i pomieszczenia firmy, zabezpieczono dokumentację, nośniki danych i dane elektroniczne związane z przestępczą działalnością zatrzymanych osób – poinformował Żaryn.

Wśród czwórki zatrzymanych jest kierownictwo - prezes i dyrektorzy - podkarpackiej spółki. Według śledczych zatrzymani działając w latach 2015-16 w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzali podatek VAT poprzez wprowadzanie do obiegu fikcyjnych faktur na zakup ogniw fotowoltaicznych. Grupa działała na terenie całego kraju oraz w Czechach i na Słowacji – podał Temistokles Brodowski z wydziału komunikacji społecznej CBA.

Podkarpacka spółka miała produkować ogniwa prądotwórcze, jednak w rzeczywistości pełniła jedynie rolę tzw. "bufora", pozorując transakcje handlowe – powiedział Brodowski.

Reklama

Żaryn podał, że firma uzyskała dotacje na zakup m.in. urządzeń, które miały służyć do produkcji paneli fotowoltaicznych, ale nigdy nie zostały jednak uruchomione i nie były wykorzystywane w procesie produkcyjnym. "Służyły jedynie jako ewentualny dowód prowadzonej produkcji" - powiedział.

- Poprzez poświadczające nieprawdę faktury VAT oraz przelewy bankowe, spółki te dokonywały rzekomej sprzedaży lub nabycia towaru. Następnie po przewiezieniu paneli poza granicę Polski, do Czech i na Słowację, ubiegały się one o zwrot nienależnego podatku VAT – wyjaśnił rzecznik.