Jak komentuje w rozmowie z SE były premier, Leszek Miller, za jego czasów wicepremier miał do dyspozycji jeden samochód z kierowcą BOR i jednym oficerem ochrony. - Jako premier po ulicach starałem się jeździć tak, żeby robić jak najmniej zamieszania – mówi Miller.
Wielu polityków, jak pisze SE, zadaje sobie pytanie, co Szydło robi na stanowisku przewodniczącej Komitetu Społecznego Rady Ministrów. Na pytanie, ile odbyła podróży służbowych po Polsce, Centrum Informacyjne Rządu odpowiada, że od objęcia przez nią funkcji wiceprezesa Rady Ministrów miała ich ok. 120. "Były to m.in. przedsięwzięcia związane z działalnością Komitetu Społecznego Rady Ministrów, otwarte spotkania z mieszkańcami, spotkania naukowe, uroczystości o charakterze patriotycznym oraz religijnym" – informuje CIR.
"Gazeta Wyborcza" ustaliła, że większość tych wizyt ma miejsce w Małopolsce, gdzie Szydło mieszka i skąd prawdopodobnie wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ostatni wypadek miał miejsce 30 km od domu Szydło, więc pojawiły się komentarze, że po prostu o godz. 13 w czwartek zaczęła weekend. Sama Szydło przekonuje, że jechała na spotkanie.
- Pycha kroczy przed upadkiem. To, co robi pani Beata Szydło pokazuje, że jest odcięta od rzeczywistości. Nie było drugiego wicepremiera, który z takim rozmachem wyrzucałby pieniądze w błoto. Nasi wicepremierzy mieli jeden samochód z jedną osobą. Proszę też zobaczyć jak jeżdżą wicepremierzy Gowin, czy Gliński. Jakoś nie słyszeliśmy o tego typu rzeczach, a są z tego samego obozu. Mam wrażenie, że pani Szydło nadal nie może się pogodzić z tym, że została odsunięta na boczny tor i nie jest premierem. Po trzecie, należałoby sprawdzić czy te wszystkie jej wyjazdy nie mieszczą się w ramach partyjnej kampanii wyborczej. Jeżeli z takim rozmachem za pieniądze publiczne prowadzi się kampanię, może dojść do naruszenia prawa. Ona traktuje Polskę jak prywatny folwark. Gdzie się tak bardzo spieszy, że musi tak pędzić? Nie jest premierem, nie ma teki. Jej stanowisko jest atrapą, zostało sztucznie stworzone na otarcie łez. Powinna być zdymisjonowana – uważa Borys Budka z PO.
"Rzeczpospolita" również wskazuje na to, że spośród trzech wicepremierów w rządzie PiS, tylko Beata Szydło ma "podwójną" ochronę. Jarosław Gowin i Piotr Gliński korzystają jedynie z rządowego auta z kierowcą.
To również komentują politycy opozycji.
"Arogancja, buta, poczucie wyższości – wicepremierzy nie jeździli w kolumnie, tylko jednym samochodem" – napisał na Twitterze Krzysztof Luft, były rzecznik rządu Jerzego Buzka (z lat 1999–2001).
Były wiceszef MON Tomasz Siemoniak fakt, iż Beata Szydło jeździ w kolumnie, nazwał "zbędnym Bizancjum".
"Oburzające są ataki na wicepremier Beatę Szydło w związku z kolizja. To SOP, a nie ochraniany decyduje o wielkości ochrony" - skomentowała na Twitterze rzeczniczka PiS.
Jak dodała, "wyssany z palca jest tekst opublikowany w jednym z tabloidów". "Nie wierzę, aby jakikolwiek polityk PiS krytykował wicepremier za wyjazdy po kraju. To bzdury" - oświadczyła Mazurek.