Klub PO przyjął w środę nową nazwę Klub Parlamentarny Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska; dołączyło do niego osiem osób: siedmiu posłów Nowoczesnej oraz poseł Piotr Misiło, który został wykluczony z Nowoczesnej w miniony piątek. Oznacza to, że klub Nowoczesnej przestał istnieć, gdyż nie ma wymaganej regulaminowo liczby 15 posłów.
Pytana o to, co dla Nowoczesnej oznacza utrata siedmiu posłów, Lubnauer wskazała w odpowiedzi: Kamila (Gasiuk-Pihowicz) to polityk wiecowy, ale w kuluarach daje się ogrywać. Podkreśliła jednocześnie, że większość posłów Nowoczesnej nie chce wspólnego klubu parlamentarnego PO i Nowoczesnej. Wyrazili to podczas głosowania w Klubie Parlamentarnym Nowoczesnej. Takiego samego zdania są struktury naszej partii. Chcemy ścisłej współpracy Nowoczesnej z PO, ale nie utraty parlamentarnej podmiotowości. Siłą Koalicji Obywatelskiej musi być różnorodność, a nie podporządkowanie jednej partii. Musimy być atrakcyjni dla różnych wyborców, bogaci w mnogość poglądów, a nie tylko dla elektoratu Platformy - tłumaczyła polityk.
Na pytanie, czy Nowoczesna dotrwa do końca kadencji Sejmu, Lubnauer odparła, że gdyby tak się nie stało, "to byłby koniec Koalicji Obywatelskiej". Nie ma koalicji bez współkoalicjanta. Zmiana nazwy klubu nie pomoże. Pozostaje wtedy goła Platforma Obywatelska, bo przejście kilku posłów z Nowoczesnej nie uczyni z niej Koalicji Obywatelskiej - podkreśliła Lubnauer. Dodała, że wartości reprezentowane przez większość klubu Nowoczesnej "pozostaną w tym Sejmie", ale przyszła koalicja na wybory do Parlamentu Europejskiego i Sejmu będzie słabsza.
Dopytywana, czy próbowała przekonać Kamilę Gasiuk-Pihowicz do zmiany zdania, szefowa Nowoczesnej przyznała, że rozmawiały ze sobą. Ale mam wrażenie, że decyzję podjęła już dawno temu. Błędną, pozbawioną realizmu decyzję osłabiania Nowoczesnej. Była szefem Klubu Parlamentarnego Nowoczesnej, szefem regionu i powinna być lojalna wobec członków partii i wszystkich posłów" - powiedziała, podkreślając, że Gasiuk-Pihowicz odpowiadała za siłę Klubu Parlamentarnego Nowoczesnej, a nie tylko "za własną wygodną pozycję". "Jeśli jednak chce się zachować tak jak na Śląsku Wojciech Kałuża, to bierze to sobie na głowę - podsumowała szefowa partii.