Na pytanie Piotra Witwickiego, prowadzącego program "Graffiti", z kim będzie spędzał Sylwestra, Tomasz Siemoniak odpowiedział: "z najbliższymi, z rodziną".
W rozmowie poruszony został także temat "Ławek Niepodległości", na które ministerstwo obrony narodowej wydało 4 mln zł. Były szef resortu stwierdził, że "nie chciałby na tym siadać".
- Zresztą chyba niespecjalnie da się siadać. Rzeczywiście wyjątkowa wpadka MON. Oczywiście, można powiedzieć, że 4 mln zł przy budżecie 40 mld zł, co to jest? Ale to taki symbol, jak marnie władze państwowe obeszły 100-lecie odzyskania niepodległości - powiedział
- Wydawało mi się, że jak będziemy rozmawiali w Sylwestra tego roku, to 100-lecie to będzie absolutny temat numer jeden, a tak nie jest. Jest ośmieszone takimi dziwnymi projektami, jak ta nieszczęsna ławka. Brzydka, droga i nie da się na niej siedzieć. To jest nie do obrony – stwierdził.
Pytany o listy z noworocznymi życzeniami do światowych przywódców wysłanych przed Wladimira Putina, wśród których zabrakło tych wysłanych do premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudy, odpowiedział, że to "reakcja na to, że nie popłynęły nawet chyba rutynowe gratulacje po wyborze prezydenta Putina w tym roku".
Na pytanie prowadzącego, czy takie gratulacje powinny być wysłane, były szef MON odpowiedział: "jeśli się utrzymuje stosunki dyplomatyczne, to nie mówię, że trzeba jakieś gorące uczucia wyrażać, ale pewna etykieta wymaga wysłania listu, zdaje się, że takiego listu nie było". - Jest akcja, jest reakcja - dodał.
- Wydaje mi się, że to jest pokazanie przez Putina tego, że nie przywiązuje wielkiego znaczenia do Polski, do władz polskich, a być może reakcja na to, że takich gratulacji nie otrzymał – stwierdził Siemoniak.
- Wysyłamy zapewne do wszystkich przywódców gratulacje po całym świecie, do państw nawet mniej demokratycznych - dodał.