- Cieszy mnie to, że Jarosław Kaczyński się mnie boi i, że mogłem być tą cegiełką, która przeszkodziła. Pokazuje to też, że potrafię zjednoczyć PiS i PO, bo byłem wspólnym wrogiem. To oznacza, że byłem jedynym niezależnym kandydatem - powiedział Jan Śpiewak pytany, czy czuje się "hamulcowym dobrej zmiany".

Reklama

Zaznaczył, że konieczne jest wyjaśnienie działania byłej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz w procesie wydawania decyzji dot. warunków zabudowy inwestycji spółki Srebrna.

- PiS jest beneficjentem kompromisu, który zawarto na początku lat 90. Partie uwłaszczyły się wówczas - stwierdził, wskazując na siedzibę PiS przy ul. Nowogrodzkiej.

- To patologia. Nie wydaje mi się, że partie polityczne powinny budować wieżowce. To są wzorce azjatyckie. Kosmos. To jest budowa oligarchii politycznej - mówił Wirtualnej Polsce.

- Takie jest zadanie ludzi, którzy nie są zaangażowani w tę walkę plemion - stwierdził Jan Śpiewak, wyjaśniając, że jego środowisko od lat krytykował działania warszawskiego magistratu ws. bliźniaczych wieżowców.

Powiedział też, że po nagłośnieniu sprawy inwestycji spółki Srebrna zaczął być - jako kandydat na prezydenta Warszawy - ignorowany przez media, przede wszystkim publiczne. - Z dnia na dzień przestali mnie zapraszać …. To pokazuje jak Kaczyński się bał - mówił.

Reklama