Najważniejsza zmiana zakłada, że gdy nie ma lekarza, który może stwierdzić zgon na przykład w domu, zrobi to koroner zatrudniany przez wojewodę.
- To ma skończyć z kuriozalnymi sytuacjami, że formalnie nikt nie umierał w karetce. W karetce nie ma lekarza, wówczas przywoziło się osobę na SOR, gdzie była przyjmowana, chociaż już nie żyła i potem "umierała" w szpitalu - mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. To na samorządach ciążył obowiązek wystawienia aktu zgonu, a często brakowało chętnych lekarzy do stwierdzenia zgonu. Teraz zrobi to koroner.
Zgon pacjenta w karetce pogotowia po reanimacji albo pacjenta, do którego dojechała karetka, stwierdzić będzie mógł kierownik zespołu karetki. Ciało będzie musiało od razu trafić do Zakładu Medycyny Sądowej - opisuje legislacyjne zmiany RMF.FM.
Za pracę koronera ma płacić wojewoda. Według założeń ustawy rocznie wyniesie to 20 mln zł.