- W piątek daliśmy oświadczenie, starujemy jako Polskie Stronnictwo Ludowe, budujemy Koalicję Polską - tak Kosiniak-Kamysz odpowiedział na pytanie PAP, czy będzie prowadzić jeszcze jakieś rozmowy w sprawie koalicji wyborczej z liderem PO Grzegorzem Schetyną. - Czas dyskusji minął - dodał.
Zaznaczył, że już prowadzi rozmowy z potencjalnymi partnerami Koalicji Polskiej.
Nie chciał komentować słów marszałka województwa mazowieckiego i wiceprezesa PSL Adama Struzika, który w poniedziałek odniósł się na Twitterze do zbliżających się wyborów parlamentarnych i sytuacji opozycji. Jeszcze nie jest za późno! Gdy PiS chcąc zdominować samorządy wprowadził w 2006 roku blokowanie list doszło do porozumienia PO-PSL. Wygraliśmy wybory i po wyborach parlam. 2007 utworzyliśmy koalicję 2007-15. Teraz podobne wyzwanie. Tylko koalicja PO-PSL może przeciwstawić się PiS - napisał.
Podobne stanowisko jak prezes zaprezentował w rozmowie z PAP były minister rolnictwa Marek Sawicki. - Sprawę (rozmów z PO - PAP) uważamy za zamkniętą - powiedział. - Marszałek Struzik może pisać, ale to są jego osobiste oceny - dodał.
- Decyzję w piątek podjęliśmy i w tej chwili rozmawiamy już z partnerami z Koalicji Polskiej - podkreślił Sawicki.
Przypomniał, że 2007 roku PiS w sondażach też prowadził, a opozycja wtedy poszła na trzech listach i "PiS nie doszedł do władzy". - Ciągle zapominamy o tym, że w elektoracie trzeba łowić na kilka sieci, a nie na jedną - zaznaczył Sawicki.
- Jak się łowi na kilka sieci w różnych miejscach jest szansa, że w tych wszystkich sieciach coś będzie. Ale jeśli jedną wielką sieć rozłożymy w miejscu, gdzie nie ma ryb to co z tego, że ona będzie wielka, jak może się na koniec okazać, że jest mniej pełna niż druga sieć - mówił.
Podkreślił, że z PO ludowcy chcą się porozumieć w sprawie wspólnych kandydatów do Senatu, nie chcą też prowadzić wojny w ramach kampanii. Przyznał, że PSL w kampanii "nie będzie miał łatwo ani od jednych, ani od drugich". - PiS doskonale rozumie, że to co my proponujemy jest większym dla nich zagrożeniem, niż mielibyśmy iść na wspólnej liście z Platformą, spodziewamy się więc dużego ataku ze strony PiS - powiedział PAP Sawicki.
Decyzja PSL powoduje, że Platforma musi podjąć decyzję, czy wziąć na listy pozostałych partnerów z Koalicji Europejskiej, czyli SLD i Zielonych, czy też nie.
Politycy PO w nieformalnych rozmowach w kuluarach Forum Programowego wypowiadali się raczej - w przypadku ostatecznego rozbratu z PSL - za startem wyłącznie w formule Koalicji Obywatelskiej. Największym problemem dla niektórych z nich jest SLD.
Lider Sojuszu Włodzimierz Czarzasty mówił w poniedziałek w Polsat News, że opowiada się za szerokim porozumieniem, ale zastrzegł, że nie będzie prowadził już żadnych rozmów. Zapowiedział, że jeśli projekt szerokiej koalicji "przez ludzi nierozsądnych zostanie rozbity", SLD będzie tworzyć własny blok.
Mniej kontrowersji niż SLD budzą w PO Zieloni. Współprzewodnicząca tej partii Małgorzata Tracz powiedziała PAP, że jeśli PO odrzuci SLD, a zaprosi ich, będą się zastanawiać, który blok wybrać: czy Koalicję Obywatelską, czy blok lewicowy. Przyznała, że porozumienie z lewicą może oznaczać, że będzie to start z list SLD, a Zielonym zależy na formule koalicyjnej, by mogli prezentować swoje logo i pewną odrębność programową.
- Rozmawiamy ze wszystkimi, czekamy na to, jakie powstaną bloki i jaka będzie w nich rola Zielonych. Rada Krajowa zdecyduje wtedy, która z opcji bardziej umożliwi realizację naszego programu w przyszłym parlamencie - powiedziała Tracz.
Decyzję w sprawie formuły przyszłej koalicji zarząd PO ma podjąć w środę.