Przysłuchiwałem się uważnie przemówieniu pana premiera Morawieckiego i usłyszałem parę słów ładnych, parę słów pięknych, a nawet kilka słów słusznych, z którymi się zgadzam, kiedy pan premier mówił o dobrobycie, kiedy pan premier mówił o nowoczesności. Bardzo pan pięknie mówił, panie premierze i byłbym nawet uwierzył w to, że pan będzie budować nowoczesne państwo dobrobytu, gdyby nie jeden mały techniczny szkopuł - pan już rządził panie premierze i to rządził pan przez kilka lat - mówił oceniając expose Zandberg.
Odniósł się do słów premiera dotyczących państwa dobrobytu. W państwie dobrobytu są tanie mieszkania na wynajem dostępne dla każdego. W państwie dobrobytu są dobrze dofinansowane publiczne szpitale. W państwie dobrobytu jest naprawdę bezpłatna ochrona zdrowia i naprawdę bezpłatna edukacja. W państwie dobrobytu każdy czuje się bezpieczny na ulicy, a nie jest ofiarą bicia i wyzwisk ze strony prawicowych fanatyków, jak to miało miejsce całkiem niedawno pod pańskimi rządami w Białymstoku - powiedział.
Zandberg podkreślił także, że nowoczesne państwo dobrobytu szanuje pracowników i związki zawodowe, a podatki płacą wielkie korporacje, a nie tylko pracownicy i małe firmy. Polska tak nie wygląda, panie premierze, po czterech lata pańskich rządów. Polska nie jest po czterech latach pana rządów państwem dobrobytu - mówił polityk.
Ocenił też, że program Mieszkanie Plus jest kompromitacją rządu, bo nie ma obiecanych mieszkań, a ceny tych, które są na rynku nie są w zasięgu polskich rodzin. W 2019 roku prawie połowa młodych ludzi gnieździ się w mieszkaniach ze swoimi rodzicami, bo nie stać ich, żeby się usamodzielnić i to jest najlepsze podsumowanie waszych osiągnięć, jeśli chodzi o politykę mieszkaniową - to jest klęska - stwierdził Zandberg. Poseł Lewicy mówił też, że rząd nie dotrzymał słowa ws. ustawy reprywatyzacyjnej. Były założenia do ustawy, dobre założenia, lokatorzy na nią liczyli, a wy ich po prostu zawiedliście, tej ustawy nie ma. Dlaczego jej nie ma, panie premierze? - pytał.
Odnosząc się do problematyki służby zdrowia Zandberg mówił, że kolejki do lekarzy rosną, a system kształcenia młodych lekarzy "leży", brakuje w Polsce pielęgniarek, znikają kolejne oddziały szpitalne, a ratownicy odchodzą z pracy. Państwo na tym odcinku po prostu się sypie, a pan nam tutaj z uśmiechem na twarzy mówi, że wszystko idzie ku dobremu. Niestety nie idzie. I żeby była jasność - to nie jest tylko pana wina, bo ochrona zdrowia zapada się faktycznie od lat i od lat jest tak, że kto jest bogaty żyje w Polsce kilkanaście lat dłużej niż ten, który jest biedny, tylko pod waszymi rządami niczego specjalnie z tym nie zrobiliście - mówił.
Zandberg stwierdził, że polski budżet utrzymują pracownicy i mali przedsiębiorcy, zaś wielkie amerykańskie i niemieckie firmy nie płacą w Polsce podatku dochodowego. Mamy olbrzymią dziurę w CIT, olbrzymią dziurę w podatku korporacyjnym. Specjaliści mówią, że ucieka z naszej gospodarki rzeka pieniędzy, grube miliardy. To są te pieniądze, których potrzeba na polskie szpitale, szkoły. One właśnie tam są, a wy boicie się po nie sięgnąć - mówił. Poseł Lewicy zauważył, że czeka nas spowolnienie gospodarcze, zaś w expose premiera nie znalazła się informacja, jak rząd chce na to Polskę przygotować, jak zabezpieczyć środki na 500 plus czy zasiłki.
Zandberg krytykował też zwiększanie wydatków na obronność stwierdzając, że zamiast na amerykańskie samoloty powinniśmy przeznaczać środki na szpitale i szkoły. W ocenie posła Lewicy dla realnego bezpieczeństwa Polski konieczna jest dobra współpraca z sąsiadami z północy i zachodu, zaś rząd PiS od lat skłóca nas z Europą.
Wskazywał też, że grozi nam katastrofa klimatyczna, a jeśli nie powstrzymamy zmian klimatu, czeka nas fala migracyjna na północ jakiej świat dotąd nie widział. Musimy naprawdę zainwestować duże publiczne środki w nasza gospodarkę tak, żeby nie niszczyć środowiska - apelował Zandberg.
Zandberg zapowiedział też złożenie szeregu projektów. Lewica złoży m.in. projekt podnoszący wydatki na publiczną ochronę zdrowia do poziomu 7,3 proc. PKB, projekt wprowadzający leki na receptę za 5 zł, a także projekt dotyczący podniesienia płac w budżetówce w myśl zasady "jeżeli pracujesz dla państwa, dostajesz przynajmniej 3,5 tys. zł wynagrodzenia". Inny projekt Lewicy, który ma trafić do Sejmu będzie zakładał zwiększenie kompetencji Inspekcji Pracy, wprowadzenie certyfikatu sprawiedliwych płac i likwidację tzw. umów śmieciowych. Zandberg zapowiedział też, że Lewica zaproponuje mechanizm, który trwale powiąże płacę minimalną z przeciętnym wynagrodzeniem.
Premier Mateusz Morawiecki we wtorkowym expose zwrócił się do parlamentarzystów o taką zmianę Konstytucji, która zagwarantuje prywatność i ochronę środków obywateli zgromadzonych w PPK i IKE. Zandberg odniósł się także do tej propozycji premiera. Miałem wrażenie, że pan premier zrzucił maskę i pokazała się stara twarz, twarz premiera-bankstera, bo te plany kapitałowe to jest system, który polega na tym, że biedni dopłacają do bogatych. To jest kolejny skok sektora prywatnego na publiczną kasę w interesie banków - ocenił polityk Lewicy.
Lewica nigdy nie zgodzi się na wpisanie przywilejów sektora bankowego do polskiej konstytucji - podkreślił. Zapowiedział również, że Lewica w tej kadencji złoży projekt podatku od cyfrowych gigantów. Ten sam, z którego PiS się wycofał, bo naprawdę nie ma powodu, żeby polskie małe firmy płaciły podatki, a Google, Amazon czy Facebook były traktowane jak święte krowy - mówił.
Na koniec swojej wypowiedzi Zandberg podkreślił, że klub, który reprezentuje zagłosuje przeciw wotum zaufania dla premiera Morawieckiego i jego rządu.