"Nie daliśmy rady ogromnemu frontowi: od <Faktów i Mitów> aż po <Nie>, „Gazetę Wyborczą”, Platformę Obywatelską i LiD" - z pasją komentował prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Reklama

Od godz. 20 przez kilka godzin trwało nerwowe wyczekiwanie na koniec głosowania. PKW podawała kolejne komunikaty o przedłużeniu ciszy wyborczej, a w sztabach emocje sięgały zenitu. Dopiero o 22.57 podano wyniki sondaży przeprowadzonych po zamknięciu lokali wyborczych. "To był najdłuższy wieczór wyborczy, jaki przeżyłem" - przyznał Donald Tusk.

Do tej pory żadna partia po 1989 roku nie osiągnęła tak świetnego wyniku jak Platforma. I choć kuluary w szklanym biurowcu Focus, gdzie PO świętowała zwycięstwo, aż kipiały z radości i euforii, liderzy PO oficjalnie tonowali emocje i triumfalizm. Tusk dziękował Polakom, którzy „postanowili zadbać o swoją ojczyznę” i oddali głosy na PO. I wymienił jedno nazwisko, człowieka „o najpiękniejszej polskiej biografii” - Władysława Bartoszewskiego, który - jak mówił Tusk - dał świadectwo naszych intencji.

W oficjalnym wystąpieniu premier Kaczyński nie mówił o porażce. Zapowiedział, że wyklucza możliwość powołania rządu PO-PiS. Dodał, że PiS będzie inną opozycją niż była Platforma. Ale według naszych ustaleń wziął na siebie całą winę za przegraną, chcąc uniknąć rozliczeń w partii. "Prezesa przecież nie zmienimy" - komentował to minister Skarbu Państwa Wojciech Jasiński. Bo dla wszystkich w PiS jest jasne, że bez Kaczyńskiego partia przestałaby istnieć.

Reklama

Wyniki sondażowe wyborów podane przez dwa główne ośrodki badania opinii publicznej - PBS w TVN i OBOP w TVP - różniły się nieznacznie, nie więcej niż jednym procentem. Według wstępnego podziału mandatów PO może liczyć na 224-227 mandatów. To oznacza, że nie może rządzić samodzielnie. Politycy PO już wczoraj wychodząc ze sztabu, zapewniali: będzie koalicja PO-PSL. Donald Tusk już dziś po południu złoży pierwsze polityczne deklaracje w sprawie nowego rządu.

PiS będzie mocną opozycją, ale nie będzie mógł zablokować odrzucania prezydenckiego weta do sejmowych ustaw. Według sondaży PiS będzie mieć 156 - 158 posłów.

Słaby wynik wyborczy ma LiD: 12 – 13 proc. To gorszy wynik niż dwa lata temu. Ale Aleksander Kwaśniewski starał się znaleźć dobrą stronę tej sytuacji. "Mam dla państwa dobrą wiadomość: 21 października skończyła się IV RP. Trwała dwa lata i zepsuła wiele" - mówił. Ale złożył też ważną deklarację: odchodzi z polityki. Do Sejmu z przyzwoitym, 8-procentowym wynikiem weszło też PSL.

Reklama

Za to klęska byłych rządowych przystawek - Samoobrony i LPR - jest całkowita. Obie partie uzyskały wyniki w granicach 1,5 procentu i nie dość, że nie znajdą się w Sejmie, to nie mogą też liczyć na dotacje z budżetu państwa.

Liderzy wszystkich partii zgodnie przyznawali, że najlepszym, co zdarzyło się w wyborczą niedzielę, była bardzo wysoka, ok. 55-procentowa frekwencja wyborcza.