"Płotu nie będzie" - ucina Adam Szejnfeld, ekspert gospodarczy PO. "Od początku byliśmy przeciwni idei marszałka Dorna, by się odgradzać od społeczeństwa" - dodał. Dziennik.pl dowiedział się, że rezygnacja z budowy płotu będzie pierwszą decyzją zarządu PO już jako największego klubu w Sejmie.
Ludwik Dorn przekonywał, że płot jest niezbędny ze względów bezpieczeństwa. "Sejm to jest instytucja władz naczelnych Rzeczypospolitej. Są takie sytuacje, że w gmachu Sejmu przebywają wszystkie władze naczelne RP, co np. w USA jest ustawowo zakazane. W związku z tym, aby minimalizować ryzyko, stać budżet państwa na wydatek 5,5 miliona złotych na płot" - przekonywał Dorn.
"Nie dość, że osławiony płot miał kosztować masę pieniędzy, to na dodatek nie wiadomo, jakby miał wyglądać. A poza tym Sejm nie powinien się odgradzać od społeczeństwa" - powiedział nam anonimowo jeden z członków władz Platformy.
Marszałek Dorn marzył o płocie, który odgrodziłby posłów od społeczeństwa. Ale plany marszałka pokrzyżuje Platforma Obywatelska. Dziennik.pl dowiedział się, że zarząd PO wyrzucił do kosza dokumenty związane z postawieniem płotu. Władze partii zapewniają, że nowy marszałek nie wróci do pomysłu, który miał kosztować podatników aż 5,5 miliona złotych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama