Senat w środę przez prawie osiem godzin rozpatrywał nowelizację ustaw sądowych, która rozszerza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów i wprowadza zmiany w procedurze wyboru I prezesa SN. Wcześniej senackie komisje opowiedziały się za odrzuceniem noweli w całości.
Szef MS Zbigniew Ziobro podkreślał w czasie debaty w Senacie, że problem niesprawnego sądownictwa to problem, którego żaden rząd od 30 lat "rozwiązać nie mógł i nie potrafił".
Dlatego warto zastanowić się nad taką oto refleksją, która gdzie indziej upatruje głównej przyczyny problemu polskiego sądownictwa - nie w procedurach, nie w pieniądzach, ale w rozrośniętej, rozbuchanej korporacji, która stała się korporacją działającą niczym państwo w państwie, która znalazła się poza jakimkolwiek mechanizmem kontroli demokratycznej, która (...) wyżej przedkładała interesy egoistyczne i korporacyjne nad interesy całego społeczeństwa, któremu sprawne sądownictwo miało służyć - powiedział Ziobro.
Przytaczając wypowiedź byłego prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego z wywiadu dla "Gazety Wyborczej" z 2004 r., szef MS zauważył, że zdaniem Rzeplińskiego "ówczesna Krajowa Rada Sądownictwa jest państwowym związkiem zawodowym konserwującym interesy źle służące polskiemu sądownictwu".
To prof. Rzepliński zdiagnozował potrzebę zmiany tego systemu, wprowadzenia balansu władz, nie upatrywał w tym wcale zamachu na niezawisłość i niezależność sądownictwa. To właśnie on sformułował wówczas postulat, aby przedstawiciele KRS-u byli wybierani z udziałem władzy ustawodawczej i wykonawczej upatrując w tym - cytuję - antidotum na niebezpieczne zjawisko korporacjonizmu dotykające środowisko sędziowskie - mówił Ziobro.
Minister wskazywał, że pogląd krytykujący korporacjonizm Krajowej Rady Sądownictwa znalazł się również w propozycjach programowych Platformy Obywatelskiej w 2007 r.
Zdaniem Ziobry zaproponowana ustawa jest "wyrazem obrony demokratycznego państwa prawa, sprzeciwem wobec +sądokracji+, anarchii, chaosowi i bezprawiu, które jest związane z upolitycznieniem części środowiska sędziowskiego". Ponadto - jak mówił - propozycje reformy odwołują się do mechanizmów, które sprawiają, że również obywatele - poprzez mechanizm wyborczy - mają pewien wpływ na kształtowanie polskiego sądownictwa.
Problem nie tkwi w tym, że zdarzają się ludzie, te czarne owce, którzy zachowują się niegodnie, łamią normy prawne i przynoszą wstyd całemu środowisku, ale problem tkwi w tym, co powiedział prof. Rzepliński, w tym cytacie, który na wstępie pozwoliłem sobie zacytować, że te mechanizmy korporacyjnego egoizmu sprawiają, że zamiast właściwie reagować na takie sytuacje, usuwać te czarne owce, bronić dobrego honoru pozostałych sędziów, oni są bronieni - powiedział.
Zdaniem ministra mówienie, że proponowane rozwiązania są sprzeczne z prawem UE, to kolokwialnie mówiąc "wciskanie ludziom kitu". Powołując się na system niemiecki, Ziobro podkreślał, że decyzje o tym, kto będzie sędzią sądu federalnego, podejmują tylko i wyłącznie politycy. Jak dodał, są to przedstawiciele władzy wykonawczej, "niemający nawet legitymacji demokratycznej". Zdaniem szefa MS "niemiecki system całkowicie upolitycznia proces powoływania sędziów, a polski wprowadza mechanizmy polityczne, ale z istotnym ograniczeniem".
Czy to nie jest tak przypadkiem - mam takie nieodparte wrażenie, jak spotykam się z ministrami sprawiedliwości innych krajów Europy Zachodniej - że nam, Polakom, chce się powiedzieć, że nam mniej wolno (...) Niemcom wolno, Holendrom wolno, Szwedom wolno. Mamy się godzić na tego rodzaju retorykę, żeby budowano dwie kategorie obywateli Unii Europejskiej? - pytał.
Senat będzie kontynuował prace nad nowelą w czwartek.